Grabara został już „wezwany pod broń” na marcowe mecze kadry, ze Szkocją i Szwecją. Czesław Michniewicz znał doskonale i cenił jego umiejętności: panowie współpracowali przez parę lat w reprezentacji młodzieżowej. Zaufanie dzisiejszego selekcjonera do golkipera było tak duże, że powierzył mu w pewnym momencie opaskę kapitańską w „młodzieżówce”. W „dorosłej” drużynie Grabara trafił jednak na znaczących konkurentów, dlatego podczas wspomnianych potyczek ze Szkotami i Szwedami nie pojawił się na murawie ani na minutę.
Przeciwko Walijczykom we Wrocławiu bronił już jednak od pierwszego gwizdka. Nie udało mu się zachować czystego konta, skapitulował po strzale Jonathana Williamsa, co Jan Tomaszewski skomentował dosadnie. Sam bramkarz – stając przed kamerami TVP Sport – też nie był pewien, czy zrobił wszystko, by zapobiec nieszczęściu. - Zagrałem przyzwoity mecz, choć może przy bramce mogłem zachować się lepiej. Nie będę szukał wymówek, że nie widziałem piłki. Zobaczyłem ją, jak minęła chyba Janka Bednarka. Próbowałem zareagować, nie udało się. Takie życie bramkarza – mówił na gorąco.
Ostatecznie jednak Polacy – z Grabarą w bramce – wyszli zwycięsko z boju z Wyspiarzami. Sam golkiper zaś – bardzo uradowany z samego faktu debiutu, ale i ze zwycięstwa – w mediach społecznościowych skomentował środowy mecz przekornie: „Ciężko o lepszy dzień dziecka”! Przy okazji zaś odwołał się także do czasów, gdy w tychże mediach bywał bardzo aktywny i bojowo nastawiany do świata. - Byłem buńczuczny; dużo mówiłem, mniej robiłem. Mam wrażenie, że teraz proporcje się odwróciły. Trochę dorosłem, zmężniałem. Mam wrażenie, że inaczej postrzegam pewne sprawy w swoim życiu. Jestem na fali wznoszącej, pytanie, jak długo się mogę na niej utrzymać i co jest dla mnie limitem. Mam nadzieję, że jest on bardzo wysoko – zapewnił bramkarz w rozmowie z TVP Sport.
Kłopoty reprezentacji Polski po meczu z Walią. Dwóch piłkarzy nie dokończyło sparingu