Oczarowanie

2010-11-23 1:38

Populację trenerów można dzielić różnie, na szczęściarzy i pechowców, na katów i głaszczących, na perfekcjonistów i intuicjonistów. Franciszek Smuda jest przede wszystkim trenerem uczuciowym.

Kpiarze, których w branży sportowej nie brakuje, już zaczęli sobie drwinki na temat nowego oczarowania Franza, którym stał się Damien Perquis. Stoper z Socheau potraktował trenera uprzejmie, zaprosił, ugościł i teraz tylko czekać kiedy dostanie nowiutki paszport, a zaraz potem powołanie do kadry. Selekcjoner oczami duszy już widzi go u boku Manuela Arboledy, jak ci dwaj biało-czerwoni rozbijają w proch i pył szarże wrażych napastników. Współpracownicy kiwają głowami: Franek znów się zakochał...

Przeczytaj koniecznie: Gmoch: Jestem nie do zniszczenia

Pokpiwam i ja, ale przyznać muszę, że jak do tej pory trener Smuda łączył swoje uczucia z dobrym gustem. Ludo Obraniak dalej nie mówi po polsku, ale jak uderzy lobem w długi róg, to nikt mu nie ma za złe jego francuszczyzny.

Sebastan Boenisch szprecha jak szprechał, ale i tak wszyscy czekają żeby wyleczył kontuzję, bo bez niego defensywa gra... nie chce mówić jak, bo brzydki słów mi nie wolno. Adam Matuszczyk mówi z wyraźnym akcentem, ale te jego dwa dogrania do Lewandowskiego – palce lizać!

Patrz też: Ruch Chorzów będzie musiał zapłacić 100 tys. zł kary

Trener popada w fascynacje po przekroczeniu granicy. W ojczyźnie tyle razy jego uczucia zostały zranione, że trudno mu się dziwić. Choć gdyby kiedyś spróbował do reprezentacji Polski dołączyć paru Polaków grających w polskich drużynach – to mógłby być ciekawy eksperyment.

Najnowsze