Pytamy oczywiście o piłkarzy Adama Nawałki, bo że święta Wielkiejnocy odpowiednio uczcimy, tu nie ma żadnych wątpliwości. Tymczasem z Finami reprezentanci Polski długo nie mieli większych problemów. Mierzyliśmy się z rywalami z północy Europy niemal rekordowo często. Aż trzydzieści jeden razy. Częściej zdarzało nam się ścierać tylko z Rumunami oraz Węgrami - odpowiednio 33 oraz 32 razy.
Polska - Finlandia: Dla odmiany, we Wrocławiu zagramy na TRAWIE [WIDEO i ZDJĘCIA]
Bilans mamy nadwyraz korzystny. Dwadzieścia zwycięstw, osiem remisów i trzy porażki. Bramki? 72 strzelone, 28 straconych. Gorzej wygląda sytuacja w XXI wieku. Ledwie cztery mecze, jedno zwycięstwo, dwa bezbramkowe remisy i klęska na początek eliminacji mistrzostw Europy 2008. W Bydgoszczy ulegliśmy Finom 1:3, a Jerzy Dudek o Finlandii nie chciał pewnie słyszeć jeszcze przez długie lata.
Jerzy Dudek - bramkarz, którego obaliła Finlandia
To był początek przygody Leo Beenhakkera z kadrą biało-czerwonych. Drugie spotkanie Holendra, drugie przegrane. Najpierw bowiem oberwaliśmy od Duńczyków. Z kadrą pożegnało się wówczas kilku utytułowanych zawodników. Między innymi Mirosław Szymkowiak i Tomasz Frankowski. W co trudno uwierzyć, pierwszy z panów uzbierał ostatecznie zaledwie 33 występy w zespole narodowym, a drugi... 22. Dla porównania, Tomasz Jodłowiec ma już występów z orzełkiem na piersi 41. Ledwie razy zagrał jeszcze później w reprezentacji Jerzy Dudek, ale on w Bydgoszczy zaczynał już wieloletni urlop od piłki. Najpierw na ławce Liverpoolu, a później na wygodnym krzesełku, obok trenera Realu Madryt.
To może jeszcze garść statystyk. Najwyższe zwycięstwo? Szczecin, rok 1965 i koncert Włodziemierza Lubańskiego, autora czterech trafień. Polacy wygrali wówczas 7:0. Najwyższa porażka? 3:5. 93 lata temu, w Helsinkach. Najważniejsze spotkanie? Bodaj 17 kwietnia 1983 roku, w eliminacjach Euro 84. Nie tyle o wynik chodziło, co o otoczkę. Było to ostatnie starcie biało-czerwonych na Stadionie Dziesięciolecia. Legendarny obiekt zamknął - otwierając na nim targowisko - Paweł Janas, strzelając do własnej bramki.