Marco Paixao

i

Autor: Tomasz Gola Marco Paixao

Polska - Portugalia. Marco Paixao: Najgroźniejszy jest Grosicki, a nie Lewandowski

2016-06-28 17:15

Przed starciem Polska - Portugalia o półfinał Euro 2016 w rolę eksperta wcielił się Marco Paixao. Napastnik Lechii Gdańsk na prośbę portugalskich mediów analizuje grę biało-czerwonych. Co ciekawe, jego zdaniem to nie Robert Lewandowski jest najgroźniejszym polskim piłkarzem. - Moim zdaniem największe problemy będzie nam sprawiać Kamil Grosicki - ocenia Marco Paixao.

Piłkarze Lechii Gdańsk przygotowują się do rozgrywek Ekstraklasy w Gniewinie. Wśród nich są oczywiście portugalscy bracia Marco i Flavio Paixao.
- Wszyscy tutaj szaleją ze szczęścia, bo Polska znalazła się w ćwierćfinale dużej imprezy po raz pierwszy od nie wiem jak dawna. Razem z moim bratem Flaviem jesteśmy na obozie przygotowawczym Lechii i już przekomarzamy się z polskimi kolegami, kto wygra w czwartek. Jako Portugalczyk czuję się teraz w Polsce jak wśród wilków - żartuje sympatyczny Marco Paixao.
Zdaniem snapera Lechii jego rodaków czeka ciężki mecz.
- Nie możemy lekceważyć Polski i myśleć, że to słaba drużyna. To bardzo mocny zespół, w którym grają znakomici piłkarze. Wystarczy spojrzeć: Lewandowski, Milik, Grosicki, Krychowiak... - wymienia nasze gwiazdy Paixao.
- Moim zdaniem to nie Lewandowski może stworzyć naszym piłkarzom największe problemy. Ja bym uważał głównie na Grosickiego, lewego skrzydłowego - ocenia portugalski piłkarz. - To najgroźniejszy polski zawodnik, bardzo trudno go powstrzymać. Ale to nie indywidualności są największą siłą reprezentacji Polski. To zespół świetnie zorganizowany taktycznie, piłkarze doskonale ze sobą współpracują - dodaje Paixao.
Klucz do zwycięstwa Portugalii? Marco wierzy oczywiście w błysk geniuszu CR7.
- Mamy Naniego i Cristiano Ronaldo. Dzięki ich szybkości możemy sprawić polskim obrońcom duże problemy. Ich defensywa pod presją gubi się i popełnia błędy. To może się okazać kluczem do naszego zwycięstwa - analizuje gracz Lechii.
- Jeżeli wygramy, będziemy z bratem świętować, ale z szacunkiem do rywala i moich kolegów z Lechii. Na pewno nie będę się tak wydzierać, jak po meczu z Chorwacją - kończy ze śmiechem Marco Paixao.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze