Polacy mówili przed tym meczem, że najważniejsze, by jako pierwsi strzelili gola. Niestety, Ukraińcy szybko wybili biało-czerwonym z głowy nadzieje na wyjście na prowadzenie. Goście rozpoczęli bardzo agresywnie, dynamicznie i już w 2. minucie pokonali Boruca po pięknym strzale Andrija Jarmołenki, przed którym na łamach "Super Expressu" przestrzegał grający na Ukrainie były reprezentant Polski Mariusz Lewandowski. Podopieczni Waldemara Fornalika jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć po szybko straconym golu, a już przegrywali 0:2. I to w zasadzie po podobnej akcji - tym razem do siatki trafił Oleg Husiew.
Dopiero druga bramka nieco pobudziła ospałych Polaków, którzy rzucili się do ataków. Przyniosły one skutek w 18. minucie, kiedy po ładnej, kombinacyjnej akcji do siatki Ukraińców trafił Łukasz Piszczek. Kiedy wydawało się, że biało-czerwoni strzelą gola na 2:2, bo bardzo mocno przycisnęli rywali, gościom wystarczyła jedna kontra, by podwyższyć na 3:1 (gol Zozuli).
Pierwsza połowa pokazała, że selekcjoner Fornalik popełnił błędy w zestawianiu składu. Bezproduktywni byli Maciej Rybus (ledwie wyleczył kontuzję i widać było, że miał długą przerwę w grze) i Radosław Majewski (pierwszy od bardzo dawna występ w kadrze). Fachowcy narzekali na Ludovica Obraniaka, ale Fornalik nie znalazł dla niego wartościowego następcy. Sam Obraniak, kiedy już pojawił się na boisku w drugiej połowie, wtopił się w szarzyznę polskiego zespołu.
Po przegranym 0:2 meczu z Irlandią prezes PZPN Zbigniew Boniek powiedział "Super Expressowi", że awans na mundial będzie dla niego "miłą niespodzianką". Zanosi się niestety na to, że "Zibi" tej niespodzianki się nie doczeka. Tą porażką Polacy może nie przekreślili szans na grę w Brazylii, ale bardzo sobie tę drogę utrudnili. A z taką grą należy mieć wątpliwości, czy stać ich na zajęcie choć drugiego miejsca w grupie.