Boenisch, który przeciwko Ukrainie zagra w reprezentacji Polski o punkty po raz pierwszy od pół roku, twierdzi, że jest obecnie w lepszej formie niż na EURO 2012.
- Teraz mam w nogach więcej meczów. Czuję się pewniej, bo gram po 90 minut w klubie. Pokażę, że na lewej obronie trener może na mnie liczyć. Z Ukraińców znam Anatolija Tymoszczuka. Ostatnio grałem przeciw niemu w meczu Leverkusen - Bayern 1:2. Innych zawodników nie kojarzę.
Jo jestem Ślonzok
Dużym echem wśród kadrowiczów odbiły się słowa prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że piłkarze, którzy nie mówią po polsku, nie powinni grać w kadrze.
- Nic takiego nie słyszałem. Jo jestem Ślonzok i mnie ciężko jest mówić po polsku. Ale mam w Bayerze Arka Milika. Ja go uczę niemieckiego, a on mnie polskiego - śmieje się Sebastian, który zdradza, że z polską trójką z Dortmundu zdarza mu się rozmawiać po niemiecku. - Ale zaraz mnie prostują, że jesteśmy w Polsce i trzeba mówić po polsku - zaznacza.
Obrońca Bayeru twierdzi, że w kadrze nie ma problemu z Obraniakiem. - Ludo zna parę zwrotów po polsku i wszystko już rozumie. Dogaduję się z nim bez problemów. Jak jest kłopot, to po angielsku - wyjaśnia.
Sąsiad Milika
- Staram się opiekować Arkiem Milikiem w Niemczech. Jest tam sam i choć tego nie pokazuje, to jest mu ciężko. Ostatnio mój tata pomagał mu kupić meble do mieszkania. Jego apartament tak mi się spodobał, że przeprowadziłem się do tego samego bloku i teraz jesteśmy sąsiadami - opowiada Sebastian.
Zdaniem Boenischa, Milik to przyszłość Bayeru i kadry narodowej. - Ma kapitalną lewą nogę. To superzawodnik - ocenia.
Jednak dziś największą gwiazdą reprezentacji Polski według Boenischa jest Robert Lewandowski:
- Świetny piłkarz, obecnie najlepszy napastnik Bundesligi. W reprezentacji też się odblokuje i będzie strzelał gole. Oby już z Ukrainą - ma nadzieję Sebastian.