Kamil Wilczek odszedł do duńskiego Broendby w 2016 roku jako zawodnik Carpi. Przeprowadzka dobrze mu zrobiła bo od początku przygody w Danii polski napastnik spisuje się wybornie i co rusz zdobywa bramkę. Wilczek na tyle stał się ważną postacią, że szatnia uczyniła go kapitanem drużyny. W tym roku został również najlepszym strzelcem w historii klubu. 31- latek zdobył 92 bramki w 163 meczach. Ten sezon również należy do niego. W osiemnastu spotkaniach zdobył siedemnaście trafień, dokładając do tego trzy asysty. Wydawać by się mogło, że włodarze będą chcieli zatrzymać takiego zawodnika. Carsten V. Jensen - dyrektor sportowy klubu, ma jednak inne zdanie na ten temat.
- Kamil stał się wybitną postacią dla klubu, jest dla nas bardzo ważny, gra fantastycznie. Jeżeli wszystko zgrałoby się jednak po myśli jednej i drugiej strony, odrzucenie dobrej oferty byłoby błędem. Jeżeli otrzymamy ofertę atrakcyjną dla wszystkich, poważnie ją rozważymy. Oczywiście, Kamil jest dla nas bardzo cenny, zasłużył się dla klubu i bardzo go szanujemy, ale pamiętajmy, że ma już 32 lata i myśli nad przyszłością - powiedział w rozmowie z "Ekstrabladet". Duńskie media są w szoku i nazywają wypowiedź dyrektora jako "bombową". Jak się okazuje, już wcześniej były zapytania o zawodnika. Zainteresowanym klubem był Besiktas, lecz skończyło się na rozmowach. Sam zawodnik nie wyklucza przenosin. - Na ten moment to moje miejsce na ziemi, czuję się dobrze w Broendby, ale nigdy nie będę mówił, że nie zmienię drużyny - powiedział napastnik.