Początkowo niewielu kibiców słyszało o aferze z Mirosławem Stasiakiem, osobą skazaną za udział w korupcji, która pojawiła się wśród oficjeli na meczu z Mołdawią. O rozgłos "zadbał" sam PZPN, który we czwartek opublikował oświadczenie. To z kolei zrzucało odpowiedzialność na bliżej nieokreślonego sponsora polskiej kadry. W piątek afera nabrała tempa, bo firmy związane z PZPN zaczęły jedna po drugiej odcinać się od osoby Stasiaka.
Były wiceprezes PZPN grzmi. Dosadne słowa Marka Koźmińskiego
Ostatecznie winę na siebie wzięła firma inszury.pl, jednak domysłów i niepewności w całej sytuacji nie brakuje i fani nie do końca ufają w takie zakończenie sprawy. Na PZPN i samego Cezarego Kuleszę od kilkunastu godzin spadają niezmierzone pokłady krytyki. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty ostro wypowiedział się także były wiceprezes PZPN, Marek Koźmiński. - Dla tej sytuacji nie ma żadnego wytłumaczenia. Taka rzecz nie powinna się wydarzyć. Trzeba się trzymać zasad i standardów, w jakich funkcjonuje federacja - podkreślił były reprezentant Polski.
- Nie wiem, jaki był klucz wysyłania zaproszeń z PZPN, ale wątpię, żeby Mirosław Stasiak znalazł się w tym samolocie przypadkowo czy przez pomyłkę. Na taki wyjazd nie można się załapać ot tak, z ulicy. Po co i dlaczego go zaproszono, nie wiem. Mogły to być motywy towarzyskie, a mogły też być biznesowe. Ale zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, trudno nie odebrać tego ruchu jako błędu - ocenił Koźmiński.