Można stwierdzić, że Maciej Rybus na dobre zniknął z radaru polskich kibiców. Nie dość, że stał się "persona non grata" rodzimej piłki, to w dodatku od wielu miesięcy zmaga się z kontuzją, która nie pozwala mu na powrót na boisko. Lewy obrońca po przenosinach do Rubina Kazań zagrał zaledwie w dwóch oficjalnych spotkaniach, a następnie nabawił się urazu pęknięcia kości stopy. Mówiło się, ze Rybus być może do gry wróci na początku 2024 roku, ale mijają kolejne tygodnie, a zawodnika na próżno szukać w kadrach meczowych.
Dlatego powstają pytania, jaka przyszłość czeka Rybusa, który nawet mimo wybuchu wojny na Ukrainie zdecydował się pozostać w Rosji i związał się z tym krajem na dobre. O losy piłkarza został zapytany jego agent, Roman Oreszczuk. Menedżer udzielił dość niejednoznacznej odpowiedzi w sprawie wygasającego w czerwcu kontraktu zawodnika. - Czy umowa zostanie przedłużona leży w gestii klubu i trzeba pytać przedstawicieli Rubina. Piłkarz pracuje i trenuje - powiedział Oreszczuk cytowany przez RB Sport.
Rybus nie będzie miał miejsca w Rosji? Tajemnicza wypowiedź
Menedżer tajemniczo stwierdził, że być może nie będzie dla Rybusa miejsca w żadnym z rosyjskich klubów. - Sprawa jest następująca: jeśli będzie grać, porozmawiamy. A jeśli nie zagra w Rubinie, czy w Rosji będą jakieś opcje? Nie jestem pewien. Zobaczymy, co się stanie - ocenił Oreszczuk. Czasu na decydowanie nie ma zbyt wiele, bo już za trzy miesiące Rybus może szukać nowego pracodawcy.