- Pracujemy na trzy zmiany, ale i tak tych pączków jest za mało - tłumaczy Kosowski. - Handel jest bardzo duży, ale biorąc ostatnie miesiące to mocno na tym ucierpieliśmy. Nie ma opcji, żeby w dwa dni to zrekompensować. Staramy się, żeby początki były dobre i smaczne tak jak każdego dnia. Mam nadzieję, że klienci przypomną sobie o nas po tym dniu. Na co dzień nie pracuję, bo mam świetną załogę w osobach Bożeny, Anety i Jacka, którzy to ogarniają. Ale w Tłusty Czwartek każda para rąk jest potrzebna - opowiada i dodaje: - Nie przyjmowaliśmy zamówień, bo sięgałyby zapewne kilka tysięcy. Nie mielibyśmy pączków dla naszych stałych klientów. Chcieliśmy, aby pączki były dla każdego, dla wszystkich, którzy nas często odwiedzają - tłumaczy.
Kosowski pomaga w przygotowaniu ciasta i smażeniu pączków. Jaki ma ulubiony smak? - Przepadam za białą czekoladą z pomarańczą i Rafaello - wyznaje. - Jednak staram się nie jeść zbyt często, żebym nie przytył. Później trudno zrzucić zbędne kilogramy. U nas pączek kosztuje 4 i 4,5 zł. Słyszałem, że w Warszawie są nawet po 11 zł. W Bielsku jest trochę drożej, bo 5 zł. Musieliśmy poprosić kilka osób o pomoc, więc mam nadzieję, że klienci przyjęli to ze zrozumieniem - mówi.
Lewandowska wypowiedziała WOJNĘ Gessler. Poszło o PĄCZKI. Różnice są kolosalne