Wiele wskazuje na to, że w obliczu zagrożenia wszyscy mówią jednym głosem. I politycy, i przedstawiciele świata sportu. Takie wnioski można wyciągnąć po spotkaniu premiera z przedstawicielami polskich związków sportowych. Pierwotnie spotkanie miało się odbyć jutro, ale zostało przyspieszone. Najpierw premier rozmawiał w cztery oczy ze Zbigniewem Bońkiem, a potem już w szerszym gronie.
Oficjalnych, formalnych decyzji jeszcze nie ma, ale sprawa wydaje się przesądzona. Najbliższe mecze kadry, z Finlandią (Wrocław) i Ukrainą (Chorzów), na 99 procent odbędą się bez udziału publiczności. A co z meczami Ekstraklasy? Wszak za kilka dni kolejka, w której dojdzie między innymi do hitowego meczu Lecha z Legią, który zgromadziłby na pewno ponad 30 tysięcy ludzi.
Z meczami Ekstraklasy będzie tak jak ze spotkaniami kadry. Mecze się odbędą, ale - znów na 99 procent - bez udziału publiczności, i to od najbliższej kolejki. I kolejne ważne pytanie: czy może być jednak tak, że na przykład we Wrocławiu zagrają przy pustych trybunach, a w Poznaniu z ludźmi?
- Nie, będziemy się starali iść w stronę unifikacji, to znaczy, nie będzie tak, że w jednym mieście będą kibice, a w innym nie. Z tego co słyszeliśmy od specjalistów, to właśnie ten błąd popełnili Włosi. Zabrakło u nich czegoś na kształt profilaktyki, za późno zaczęli zamykać stadiony dla publiczności. My chcemy uniknąć tego błędu. Dlatego mecze będą bez kibiców, wszędzie - usłyszeliśmy przed chwilą w bardzo dobrym źródle.
Z naszych informacji wynika natomiast, że liga będzie grała zgodnie z kalendarzem, bez pomysłu skrócenia jej do rundy zasadniczej. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że najbliższe kolejki bez widzów, natomiast co później - oczywiście to zależy od rozwoju sytuacji z koronawirusem.
Jutro spodziewany jest komunikat rządu w powyższym temacie, to znaczy o odwołaniu imprez masowych.