Łukasz Fabiański: Przyprawię Smudę o ból głowy (WYWIAD!)

2010-06-02 12:25

Po rocznej przerwie Łukasz Fabiański (25 l.) wrócił do reprezentacji Polski. Dziś bramkarz Arsenalu Londyn zagra w meczu z Serbami w Kufstein. Wierzy, że tym występem bardzo poprawi swoje notowania u trenera Franciszka Smudy (62 l.).

"Super Express": - Zostajesz w Arsenalu Londyn na kolejny sezon czy jednak odchodzisz?

Łukasz Fabiański: - Przepraszam, ale nie rozmawiajmy o Arsenalu. Już mam trochę dość tego ciągłego pytania, co z Fabiańskim. Rozmawiajmy o reprezentacji Polski.

- W porządku. Do drużyny narodowej wracasz po rocznej przerwie. Dlaczego tak długo nie było cię w kadrze?

- Powody były różne. Najważniejsza przyczyna to kontuzja. Przepadło mi wiele okazji grania, zarówno w klubie, jak i reprezentacji. Później nastąpiła zmiana na stanowisku selekcjonera kadry, a ja ponownie miałem problemy ze zdrowiem.

- Dłużyły ci się te miesiące, gdy brakowało dla ciebie miejsca w reprezentacji?

- Byłem sfrustrowany. Ale nie tylko z tego powodu, że nie ma mnie w kadrze. Przez kontuzję mój kontakt ze sportem ograniczał się wyłącznie do pracy na siłowni. Na szczęście przez ten trudny okres w moim piłkarskim życiu pomógł mi przejść trener Andrzej Dawidziuk. Powtarzał, bym zachował spokój, bo to, co złe, minie i wszystko wróci na dobre tory. Mam nadzieję, że tak się właśnie stało. Jestem w kadrze, a w miejsce frustracji pojawiło się zadowolenie.

- Na zgrupowaniu jest trzech bramkarzy. Jak wysoko w hierarchii selekcjonera znajduje się Fabiański?

- Trener zapowiedział, że każdy z bramkarzy dostanie szansę. Z Finami otrzymał ją Przemek Tytoń, moja kolej przypada na Serbów, a Tomka Kuszczaka na Hiszpanię. Oczywiście chcę wypaść jak najlepiej podczas całego zgrupowania, a dobrym występem przeciwko Serbii zamierzam dać trenerowi Smudzie mocny powód, by przy wyborze bramkarza numer jeden miał ból głowy.

- Dobrze, że za rywali mamy tak mocne zespoły jak Serbia i Hiszpania?

- Oczywiście, bo szansę sprawdzenia się mają nie tylko bramkarze, ale cały zespół. Skoro nie gramy w eliminacjach, to spotkania z tak mocnymi drużynami są dobrym sposobem przygotowań do EURO 2012. Przez dwa lata nie będziemy grali o punkty i każdy z nas zdaje sobie sprawę, jak ważne są te mecze towarzyskie.

- Mecze z Finlandią, Serbią i Hiszpanią to coś w rodzaju minimundialu dla polskiej kadry?

- Tak, rozegramy sobie taką fazę grupową (śmiech). Przyda się, bo ostatnio na wielkich imprezach zaliczaliśmy falstart, przegrywaliśmy pierwszy mecz. A teraz z Finami mieliśmy remis.

Najnowsze