Rafał Gikiewicz był bohaterem meczu z Bayernem Monachium. Spisał się wybornie, a jego zespół pokonał mistrza Niemiec. Jednak na powołanie do kadry wciąż czeka. Na zgrupowaniu przed meczami w Lidze Narodów trenuje czterech bramkarzy: Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Bartłomiej Drągowski i Radosław Majecki. Czy w tym gronie powinien znaleźć się także Rafał Gikiewicz? Na ten temat wypowiedział się Kamil Kosowski, były pomocnik reprezentacji Polski w komentarzu w "Przeglądzie Sportowym" w rubryce "Trafił Kosa na piłkę". - W Internecie znów trwa dyskusja na temat braku powołania dla Rafała Gikiewicza - napisał Kamil Kosowski w swoim komentarzu w dzienniku sportowym. - Nie wiem, który raz jest to przerabiane, ale moim zdaniem trwa to już za długo. Gdyby Rafał tak często o tym nie mówił, to dawno dostałby powołanie i zagrał w reprezentacji. On sam po raz kolejny zabrał głos i stwierdził, że na kartkach wiszących na jego lodówce nie ma już kadry. Trzeba to uszanować i nie robić z tego tragedii - przekonywał.
Rafał Gikiewicz doceniony w Niemczech. "Nie zniechęcił się słabym początkiem"
Były kadrowicz przyznał, że hierarchia golikperów w drużynie narodowej jest ustalona. - W reprezentacji mamy jasną hierarchię bramkarzy - stwierdził. - Wojciech Szczęsny jest numerem jeden i to nie polega żadnej dyskusji. Drugim bramkarzem jest Łukasz Skorupski, który żadnego trenera nigdy nie zawiódł. A pozycje trzeciego i czwartego bramkarza powinny być zarezerwowane dla młodych zawodników, którzy w przyszłości zastąpią Szczęsnego i Skorupskiego. (...) A Rafał Gikiewicz? Niech robi swoje w Bundeslidze. Jest jednym z najlepszych bramkarzy w tej lidze, kilkukrotnie został już wybrany na najlepszego gracza kolejki i na tym powinien się skupić. Nic na siłę - napisał Kamil Kosowski w swoim felietonie w "Przeglądzie Sportowym".