Rafał Pietrzak

i

Autor: Biuro Prasowe Wisły Kraków Rafał Pietrzak

Rafał Pietrzak o kontuzji, problemach Wisły i planach na przyszłość: W trudnych chwilach pożyczaliśmy sobie pieniądze

2019-07-04 4:09

Jeszcze rok temu grał w trzecioligowych rezerwach Zagłębia Lubin. Jednak w ciągu kilku miesięcy zrobił niebywały skok jakościowy. Dziś jest czołowym lewym obrońcą w Ekstraklasie, zadebiutował w reprezentacji Polski. Rafał Pietrzak (27 l.) rozważa, w którym klubie kontynuować karierę. - Na pewno nie pójdę do innego klubu Ekstraklasy – mówi nam obrońca Wisły Kraków.

- Twoja kariera w Ekstraklasie wystrzeliła dopiero w wieku 27 lat. Dlaczego tak długo się do niej dobijałeś?
- Gdy przechodziłem do Górnika Zabrze to czułem, że nie jestem przygotowany mentalnie i fizycznie do tego, aby powalczyć o miejsce w Ekstraklasie. Potem zostałem wypożyczony do Piasta Gliwice, z którym awansowałem do Ekstraklasy. Wtedy też dla mnie zabrakło miejsca. Ciągle byłem wypożyczany.

- Czułeś się niepotrzebny?
- Nie. Jestem takim człowiekiem, który z każdego miejsca, w którym jest, stara się wyciągać pozytywne rzeczy. Nie narzekałem, robiłem swoje. Co się zmieniło? Dostałem w Wiśle kredyt zaufania od trenera Stolarczyka i zacząłem grać regularnie. Wyglądałem coraz lepiej.

- To, że przygotowujesz się z Wisłą oznacza, że zostajesz w klubie?
- Tak naprawdę toczą się rozmowy na temat mojej przyszłości. Czekam na to, żeby wszystko się wyjaśniło.

- Wisła Kraków albo zagranica?
- Myślę, że nie ma co zmieniać klubu w Polsce. Wszyscy widzą, jaka atmosfera jest w drużynie, jak to funkcjonuje. Uznałem, że jeśli z Polski dostanę ofertę, to nie będę jej rozważał. Jednak jeśli pojawi się coś z zagranicy to chciałbym spróbować.

Rafał Pietrzak

i

Autor: Biuro Prasowe Wisły Kraków Rafał Pietrzak

- Arvydas Novikovas powiedział kiedyś, że piłkarz, który mówi, że nie chce iść do Legii po prostu kłamie. Jak to jest w twoim przypadku?
- Były zapytania. Finansowo można byłoby podskoczyć, ale chcę być w miejscach, w których czuję się najlepiej. W Wiśle tak jest. Ktoś mi powiedział ostatnio, że nie można tak mówić. Ale tak postanowiłem.

- Jednak nie można wykluczyć, że w trakcie tego okienka możesz "wyfrunąć"?
- Tak, ale musi być konkretna oferta. Nie na zasadzie: wyjechać, żeby wyjechać. Miałem ofertę z Arabii Saudyjskiej, gdzie pod względem finansowym mogłem ustawić się na całe życie. Ale piłkarsko nie skorzystałbym na tym. To jeszcze nie ten moment. Są zapytania, ale na razie bez konkretów.

- Czujesz, że jesteś gotowy na wyjazd? Tak naprawdę rozegrałeś jeden dobry sezon.
- Wiem, że mam swoje pięć minut. Chciałbym to wykorzystać. Czy czuję się mocny? Tak, zagrałem cały sezon, dostałem powołanie do reprezentacji, choć tych minut nie było dużo, ale dostrzeżono we mnie potencjał. Jak nie teraz to kiedy?

- Do kadry trafiłeś dlatego, bo mamy deficyt na lewej obronie?
- Gdy przyszło powołanie to miałem dobry okres, były bramki i asysty. Jako drużyna wyglądaliśmy dobrze, to miało duży wpływ. Mamy dobrych zawodników na lewej obronie. Jest Rybus, Reca - mimo że nie gra we Włoszech to ma duży potencjał. Jest Bereszyński.

- Jak się czułeś na zgrupowaniu kadry?
- Był lekki stresik. Spotkałem zawodników, których oglądałem w telewizji. Dużo piłkarzy znam z grup młodzieżowych, Jak Kamiński, Zieliński, Skorupski, Olkowski, Bereszyński, Kędziora.

- W 2018 wykonałeś niesamowity skok. Zacząłeś w trzecioligowych rezerwach Zagłębia, a skończyłeś debiutem w kadrze. Co wydarzyło się w Lubinie?
- Trener Lewandowski tak zdecydował. Byłem po kontuzji Achillesa, potrzebowałem grać, więc sam zgłaszałem się do występów w rezerwach. Pozwoliło mi to na to, aby wrócić do normalnej dyspozycji.

- Wspomniałeś o zerwaniu ścięgna Achillesa, która zabrała ci wiele miesięcy z piłkarskiego życia. Jak do tego doszło?
- Mieliśmy trening wyrównawczy za trenera Wdowczyka po meczu z Łęczną. Ćwiczyliśmy starty. Po ostatnim z nich coś huknęło na stadionie. Myślałem, że się tylko poślizgnąłem. Tyle, że jak chciałem stanąć na prawej nodze, to się... przewróciłem.

- Był ból?
- Przeciwnie! Nic nie czułem. Po upadku koledzy mnie podnieśli. W tym momencie powiedziałem im, że coś jest nie tak z moją nogą. Podszedł do mnie Wojtek Żuchowicz, trener przygotowania fizycznego, aby sprawdzić co się stało. Włożył cały palec w Achillesa. Okazało się, że został zerwany w 100 procentach. Cieszę się, że - tu muszę odpukać – teraz wszystko jest dobrze.

- Przez problemy z Achillesem karierę zakończył Marcin Komorowski.
- Czytałem o tym przypadku i działo to na wyobraźnię. Zastanawiałem się, czy też tak może być ze mną. Odrzuciłem te myśli i pozytywnie nakręcałem się na rehabilitację. To była jedyna tak poważna kontuzja, którą miałem.

- Jakie towarzyszyły ci emocje w tym momencie?
- Jestem pozytywnym człowiekiem i złe myśli odrzucam od siebie. Gdy podczas rehabilitacji czułem, że nie wszystko idzie jak powinno to przyznaję, że były momenty zwątpienia. Ale rehabilitanci wytłumaczyli mi, że to nie przejdzie w ciągu tygodnia, lecz trzeba miesiącami pracować. Cieszę się, że nic mi nie dolega. Do treningów indywidualnych wróciłem po czterech miesiącach. Trener Kiko Ramirez stopniowo mnie wprowadzał i w sumie wyszło osiem, dziewięć miesięcy. Trenowałem z drużyną, ale nie miałem okazji grać, bo w Wiśle nie było rezerw.

- Nie mogłeś prowadzić samochodu?
- Raz próbowałem wcisnął pedał gazu lewą nogą, ale za bardzo to nie wyszło. Stwierdziłem, że dalej nie będę już próbował. Jeździłem z kolegami z zespołu. Sadlok i Ondrasek podwozili mnie, gdy chodziłem o kulach. Dobrze, że miałem ich obok siebie.

- Wcześniej nie miałeś z tym problemu?
- Lekarz mi powiedział, że miał pływaka, który zerwał Achillesa w basenie. Tak się zdarza.

Rafał Pietrzak

i

Autor: CyfraSport Rafał Pietrzak

- Jak na ciebie wpłynęło zamieszanie w Wiśle? Klub na skraju upadku, rozpaczliwe szukanie inwestora.
- W trakcie sezonu nie zastanawialiśmy się nad tym. Serio. Przychodziliśmy na trening i robiliśmy swoje. Bo to mogło się zmienić z dnia na dzień. W każdej chwili mógł pojawić się nowy inwestor, który ureguluje zobowiązania. Gorzej zrobiło się po ostatnim meczu, gdy dowiedzieliśmy się, że nie będzie przelewu. Potem dostaliśmy informację, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

- Długo byłeś bez wypłaty?
- Sześć miesięcy. Ktoś może nie wierzyć, ale atmosfera mimo problemów była super. Każdy sobie pomagał.

- Było pożyczanie pieniędzy między piłkarzami?
- Tak. Powiedzieliśmy sobie, że jeśli ktoś będzie potrzebował pieniędzy, to śmiało może pytać o pomoc. Nie odczuwaliśmy tego, że jest tak źle, jak się mówiło. Nie było momentu zwątpienia w drużynę.

- Jednym z ratowników jest Kuba Błaszczykowski, o którym mówi się, że zasłużył na pomnik pod stadionem.
- Moglibyśmy zachwalać Kubę i nie starczyło by nam czasu. Słowa uznania dla niego. Trzeba mu oddać mu to, że zrobił bardzo ważną rzecz. Jest pozytywną osobą, która działa na całą drużynę.

- Jaki on jest w szatni?
- Tak naprawdę, to on się do nikogo nie odzywa (śmiech). Każdy z nas może się od niego uczyć. To super przykład dla młodych zawodników. Dla mnie także, bo mogę patrzeć jak on gra i czerpać z tego jak najwięcej.

Rafał Pietrzak

i

Autor: CyfraSport Rafał Pietrzak

- Jakie masz zainteresowania poza futbolem?
- Koledzy żartują, że oglądam dużo filmów. Jak był Zdenek Ondrasek i Tomek Cywka to obowiązkowo raz w tygodniu chodziliśmy do kina. Krzysiek Drzazga śmieje się, że jeśli ktoś potrzebuje recenzji na temat danego filmu, to niech pyta Pietrzaka (śmiech).

- Ulubiony bohater filmowy?
- Nie mam. Wrażenie zrobił na mnie film "Siedem". Lubię takie starsze produkcje. Poza tym interesuje mnie muzyka, muszę być na topie, bo puszczam ją w szatni Wisły. Nie mogę zdradzić, jaki kawałek nakręca Wisłę, bo rywale to podłapią i też będą dobrze grać (śmiech).

- Zagrałeś dwa mecze w reprezentacji Polski. Kiedy kolejne?
- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie załamuję się tym, że nie dostałem powołania na mecze w czerwcu. Po pierwszej nominacji mówiłem, że wiem, w którym miejscu byłem pół roku wcześniej. Grając w trzecioligowych rezerwach nie myślałem, że pojadę na zgrupowanie kadry. Jeśli będę grał dobrze, to może przyjdzie kolejne powołanie.

Rafał Pietrzak, GKS Katowice

i

Autor: CYFRASPORT Rafał Pietrzak, GKS Katowice

- Kto cię wspiera?
- Gdy byłem kontuzjowany to siedziałem w domu i rodzice musieli skakać wokół mnie. Byli cały czas ze mną. Dziewczyna Magda powoli wkręca się w piłkę.

- Tata jest surowy?
- Wymagający. Dzwoni do mnie po meczach. Zawsze wyciągnie te słabsze rzeczy. To dzięki niemu jestem w tym miejscu. Nie zawsze było super, pięknie. Jak miałem dostać ochrzan to dostałem. Wiem, że ofensywie to wygląda dobrze, ale mam pewne braki jako obrońca. I zawsze tutaj od taty dostanę burę. 

- Masz jakiś przydomek w szatni?
- Pietrzu. W Zagłębiu trener Kurdziel mówił na mnie... Krecik.

- Dlaczego?
- Bo w jednym ze sparingów kilka razy tak nawinąłem rywala, że się wkręcił w ziemię (śmiech). I zostałem krecikiem. Mam nadzieję, że nikt tego nie podłapie.

- Czy w gronie najlepszych lewych obrońców w Ekstraklasie jest Pietrzak?
- Nie lubię oceniać siebie. Mladenović - podoba się w ofensywie. Drugi chyba Kirkeskov. Myślę, że może znalazłbym się w tej trójce. Jako mały dzieciak chciałem grać jak Zidane. Wychodziły mi tylko dośrodkowania (śmiech). Z bocznych podobał mi Kolarov, bo miał mocne i precyzyjne wrzutki. Próbuję to ćwiczyć, ale do tego poziomu jeszcze brakuje. 

Najnowsze