Zakończone wtorkowym meczem zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski, było pożegnalnym dla Czesława Michniewicza. Szkoleniowiec, który kadrę do lat 21 prowadził z sukcesami od kilku lat, żegna się z posadą selekcjonera. Na pewno ostatnich meczów nie zaliczy do udanych, bo biało-czerwoni najpierw przegrali z Serbią, a w rywalizacji w Gdyni zremisowali 1:1 z Bułgarią. Tym samym bardzo mocno utrudnili sobie walkę o awans. Ten uzyskają zwycięzcy dziewięciu grup oraz pięć najlepszych drużyn z drugich miejsc. I to właśnie o znalezienie się wśród pięciu najlepszych ekip walczyli Polacy. Remis z Bułgarią sprawia, że na ostatniej prostej młodzi piłkarze mogą stracić awans.
Cristiano Ronaldo ma KORONAWIRUSA. Niepokojące fakty o zdrowiu Portugalczyka
W całym spotkaniu biało-czerwoni grali słabo. Mimo że podejmowali rywala na własnym obiekcie, nie potrafili go zdominować. Duże problemy zaczęły się pod koniec pierwszej połowy, kiedy to na listę strzelców wpisał się Zdravko Dimitrov. Gospodarze odpowiedzieli w 66. minucie. Do wyrównania doprowadził Bartosz Bida. Pod koniec spotkania Polacy ruszyli jeszcze z kontratakiem wierząc, że uda im się zdobyć trzy punkty.
Noga, pupa, twarz! Georgina Rodriguez znów wrzuciła zdjęcie KIPIĄCE SEKSEM [GALERIA]
Prostopadłym podaniem do Pawła Tomczyka popisał się Tymoteusz Puchacz. Biało-czerwoni ruszyli dwóch na jednego i mieli przed sobą jedynie bramkarza reprezentacji Bułgarii. Arbiter z Holandii wskazał jednak pozycję spaloną napastnika. Powtórki pokazały jednak, że sędzia boczny popełnił kolosalny błąd, gdyż Tomczyk nie był na spalonym, a brakowało mu do tego naprawdę dużo. Tej decyzji nie można nazwać inaczej niż skandalem.