W styczniu ubiegłego roku Frankowski zdecydował się na opuszczenie Jagiellonii Białystok i wybrał dość nietypowy kierunek, jak na polskich piłkarzy. Podpisał bowiem kontrakt z klubem z MLS. Reprezentant biało-czerwonych jest obecnie piłkarzem Chicago Fire, w którym grał regularnie. Ostatnio jednak z wiadomych względów miał dłuższa przerwę.
Wojciech Kowalczyk UDERZA w Legię Warszawa. Mocne słowa o Borucu
Piłkarz mógł z bliska przyglądać się temu wszystkiemu, o czym od wielu tygodni mówiły telewizje na całym świecie. W Chicago również nie zabrakło protestów po zabójstwie czarnoskórego mężczyzny. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Frankowski opowiedział, że na ulicach miasta nie było bezpiecznie. - Wiało grozą. Któregoś dnia, kiedy mieszkaliśmy w śródmieściu, wybraliśmy się na kolację. Szybko wróciliśmy, ponieważ nie był to klimat do wycieczek po Chicago - opowiedział reprezentant Polski.
SZOK! Robert Lewandowski mógł zarobić 330 MILIONÓW! Tak Real kusił Polaka
- Syreny policyjne, karetki, helikoptery. To wszystko szczególnie nasilało się nocą. Gdy synkowi w tym hałasie udało się zasnąć, śledziliśmy z żoną wiadomości. Na telewizyjnym ekranie pokazywano straszne rzeczy. Wtedy rzeczywiście bardzo się obawialiśmy - dodał. Frankowski niedawno wrócił do gry i wystąpił w trzech spotkaniach turnieju MLS is Back.