Po trzech pierwszych meczach w eliminacjach do mistrzostw świata biało-czerwoni uzbierali cztery punkty. Dorobek ten nie jest może najlepszym z możliwych, ale najważniejsze, że Polacy wciąż mają swój los we własnych rękach. Dużo wyjaśni się we wrześniu. Wówczas kadra prowadzona przez Paulo Sousę zmierzy się u siebie z Albanią oraz Anglią, a na wyjeździe z San Marino.
Sylwia Dekiert odsłoniła ciało, a nam opadły szczęki. Gwiazda TVP zniewala, ale figura
Bramkarz wściekły po decyzji Sousy. Nie ukrywał rozczarowania
Zdobycie minimum siedmiu punktów jest dla biało-czerwonych niemal obowiązkiem i jedyną szansą, aby już we wrześniu nie stracić realnych szans na awans na przyszłoroczny mundial. Kłopotów przed ważnymi spotkaniami jednak nie brakuje. Paulo Sousa spory problem może mieć z obsadą bramki. Bo i Wojciech Szczęsny i Bartłomiej Drągowski, którzy zostali powołani, nie popisali się w pierwszych meczach we włoskiej Serie A.
Taka jest prawda o możliwym transferze Lewandowskiego. Niemcy ujawnili szczegóły
Tym bardziej dziwić może brak powołania dla Rafała Gikiewicza. Były piłkarz Unionu Berlin, a obecnie Augsburga od wielu sezonów prezentuje równy, solidny poziom i jest uznawany za jednych z lepszych bramkarzy Bundesligi, a przecież w lidze niemieckiej występuje wielu świetnych golkiperów. Zamiast niego na liście powołanych znalazł się Łukasz Skorupski.
Dobitne słowa Gikiewicza. Mowa o złości
Rozczarowania i złości z takiego obrotu spraw nie ukrywał sam reprezentant Polski. W rozmowie z niemieckim "Bildem" jasno wypowiedział się, co sądzi o braku powołania na najbliższe spotkania.
- Jestem bardzo zły, że znowu nie dostałem powołania do reprezentacji Polski. Mój cel jest zawsze ten sam i jestem pewien, że mogę go zrealizować w stu procentach. Chcę polecieć do Warszawy trenować z Robertem Lewandowskim i najlepszymi zawodnikami w Polsce - stwierdził Gikiewicz.