Lewandowski ponoć złamał przepisy dotyczące organizacji imprez masowych. Pił alkohol pośród dziesiątek tysięcy ludzi. Powinien więc otrzymać za to mandat - tak przynajmniej twierdził pewien obywatel, który zgłosił zachowanie napastnika Bayernu na policję.
Lewandowski stworzył zagrożenie tylko pod bramką Irlandii
- W naszej opinii ustawodawca tworząc przepisy dotyczące imprez masowych miał na celu zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom imprez. Na etapie tworzenia przepisów prawdopodobnie nikt nie przewidział sytuacji, w której sportowcy cieszący się z sukcesu w sposób ogólnie przyjęty w świecie sportowym wzbudzą kontrowersje swoim zachowaniem. Tego typu zachowanie nie stwarza zagrożenia i to nie takie zachowanie prawdopodobnie było celem ustawodawcy w momencie tworzenia przepisów - poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek.
I poszedł jak dzik w sosnę. Otóż uwaga! Wszelkie przepisy dotyczące picia alkoholu w miejscach niedozwolonych - także na imprezach masowych - są spowodowane głupimi założeniami realizacji programu o wychowaniu w trzeźwości. W największym skrócie. Ktoś wpadł kiedyś na pomysł, że jak dzieci nie będą na ulicy widzieć piwa ani wódki, to nigdy po podobne trunki nie sięgną. No bo przecież w domu nikomu do głowy nigdy nie przyszło, żeby pić.
Polska - Argentyna w lipcu 2016 roku? Lewandowski, Messi i papież Franciszek na murawie!
I Lewandowski swoich zachowaniem cały ten proces zepsuł. No bo fakt - w parkach pijaków nie ma. Przynajmniej teoretycznie. Nad rzeką też nie, bo straż miejska łamie prawo i wali tam mandaty na potęgę. Bo może. A tu bach! Tyle lat walki z pijaństwem, a idol całego kraju przyssał się do butelki na oczach milionów widzów. W tym dzieci!
I jak tu wierzyć, że nasz kodeks prawny w ogóle ktokolwiek przeczytał? Piłkarz nie stworzył zagrożenia - chociaż mógł być pijany - a kibic tak, bo on się na pewno upije inaczej.