Robert Lewandowski i Anna Lewandowska tworzą szczęśliwe małżeństwo. Od wielu lat mocno się wspierają i dają dowody wzajemnej miłości. Ich szczęście spotęgowało przyjście na świat córki Klary w maju 2017 roku. Małżeństwo poświęca dziecku każdą wolną chwilę i starają się, by miało jak najlepsze warunki do rozwoju. Pani Ania zabiera Klarę na siłownię oraz stadiony. Z wysokości trybun dziewczynka śledzi poczynania kapitana piłkarskiej reprezentacji Polski. Choć obecnie w domu Lewandowskich panuje sielanka, to sam poród Anny nie należał do najłatwiejszych. Szokującą relację z akcji przedstawił sam Robert Lewandowski w rozmowie z Izą Koprowiak z "Przeglądu Sportowego".
- To był tak ciężki, a zarazem tak piękny moment, że nigdy nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić - zaczął wspomnienie "Lewy" w rozmowie z cyklu "Chwila z...". - Bardzo chciałem być z Anią przy porodzie, z patrzeniem na krew nie mam problemu, bo na boisku wiele razy się jej naoglądałem. Ale fizycznie nie dawałem rady. Byłem niesamowicie zmęczony stojąc z boku, dlatego jestem pełen podziwu, że Ania to wytrzymała. Widziałem ten ból, najgorsza była moja niemoc, bezradność. Facet się stara, ale wie, że nic nie może zrobić. A kolejne godziny mijają, kobieta cierpi. Szczególnie gdy poród trwa tak długo - kontynuował.
W dalszej części wywiadu relacja staje się jeszcze bardziej przejmująca. - To wszystko trwało około trzydziestu godzin. Poród był bardzo trudny, Ania straciła bardzo dużo krwi, potem pani doktor powiedziała, że niewiele brakowało, by skończyło się to o wiele gorzej. Gdy walczyła, ja trzymałem Klarę na rękach. Byłem tak zestresowany, zesztywniały z nerwów, że nie potrafiłem podnieść ręcznika z podłogi - zdradził Robert Lewandowski.
Polecany artykuł: