Kiedy Brazylijczyk dostawał polskie obywatelstwo, obiecywał, że w meczach reprezentacji zawsze będzie dawał z siebie wszystko. I słowa dotrzymuje. W Legii gra raz lepiej, raz gorzej. Ale w kadrze nie zawodzi nigdy. W środę strzelił zwycięską i cudowną bramkę w meczu z Walią (1:0).
- Pewnie zdarzają się ładniejsze gole, ale w mojej karierze to na pewno była najpiękniejsza bramka - mówi "Super Expressowi" Roger, który zapewnia jednocześnie, że w pokonaniu walijskiego bramkarza w najmniejszym stopniu nie pomogło mu szczęście.
- Uderzyłem tak, jak chciałem i tam, gdzie chciałem - przekonuje.
A gol był rzeczywiście niezwykły. Ponad szesnaście metrów od bramki Roger złożył się do bardzo trudnego technicznie uderzenia. Lewą nogą, z powietrza. Trafił idealnie. Piłka przeleciała kilka centymetrów nad rękawicą Boaza Myhilla (27 l.) i wpadła tuż pod poprzeczką.
Spotkania towarzyskie rozegrane w ostatnim tygodniu udowodniły, że najładniejsze bramki potrafią strzelać właśnie Brazylijczycy. Trafieniami Elano i Robinho w spotkaniu Brazylia - Włochy (2:0) zachwycali się kibice na całym świecie. O golu polskiego Brazylijczyka aż tak głośno nie było, ale wyczyn Rogera zauważyły media z jego ojczyzny. Internetowy portal "O Globo" bardzo dokładnie opisuje akcję, po której biało-czerwoni zdobyli bramkę, a samego gola nazywa ślicznym. Z kolei według oficjalnej strony internetowej UEFA (bo i europejska federacja doceniła wyczyn Rogera), bramka pomocnika reprezentacji Polski była "momentem autentycznej magii".