"Super Express": - Zagrasz dzisiaj w ataku u boku Ya Konana?
Artur Sobiech: - O tym zadecyduje trener. Jestem do jego dyspozycji. Czuję się dobrze i myślę, że mogę dać dużo zespołowi. Powiem szczerze, że bardzo liczyłem na występy w którymś z ostatnich czterech meczów, na przykład tym z Schalke, gdy przegrywaliśmy już 0:3. Niestety, nie dostałem ani minuty.
- Czujesz się niedoceniany przez trenera Slomkę?
- Może nie niedoceniany. Ale uważam, że otrzymałem za mało szans na grę.
- Robert Lewandowski wywalczył miejsce w podstawowym składzie Borussii, kiedy kontuzjowany był Barrios. Może powinieneś wziąć z niego przykład?
- Jeśli otrzymam taką szansę, postaram się to zrobić. Myślę, że w tych meczach, w których grałem, nikogo nie zawiodłem. Trzy bramki strzelone dla Hannoveru to niezły wynik, jeśli spojrzeć na to, ile minut spędziłem na boisku.
- Zbliża się EURO, a jedynym pewniakiem w ataku jest Lewandowski. Miejsca w kadrze dla jego zmienników są wolne...
- Staram się podchodzić spokojnie do tego wszystkiego. Cały czas bardzo ciężko trenuję, bo wiem, że robię to dla siebie, a nie dla kogoś innego. Mogę zapewnić - również trenera Smudę - że jestem w dobrej formie.
- Był taki moment, że pomyślałeś o odejściu z Hannoveru?
- Nie. Na razie koncentruję się na treningach i grze tutaj. Nie byłbym profesjonalistą, gdybym odpuścił. Ale jeśli nie dostanę szansy do końca rundy, to po sezonie zastanowię się, co robić dalej.