Przez blisko trzy lata popularny "Głowa" był pomijany przy powołaniach do reprezentacji Polski. Teraz na stopera krakowskiej Wisły stawia nowy selekcjoner, który widzi piłkarza mistrza Polski w drużynie narodowej w meczach kończących eliminacje mundialu 2010.
Wielka katastrofa
Głowacki w kadrze debiutował przed siedmioma laty. Trener Jerzy Engel zabrał go nawet na mistrzostwa świata 2002. Potem na "Głowę" stawiali kolejni selekcjonerzy: Zbigniew Boniek i Paweł Janas, ale głównie w meczach towarzyskich.
Chciał na niego stawiać także Leo Beenhakker. Ale na przyszłości stopera Wisły w reprezentacji zaważył mecz z Finlandią na starcie eliminacji mistrzostw Europy 2008. Biało-czerwoni przegrali w Bydgoszczy 1:3. Głównym winowajcą został właśnie Głowacki, który aż dwukrotnie podpadł Holendrowi - zawinił przy golu, a chwilę później otrzymał czerwoną kartkę. To było jego pożegnanie z zespołem Beenhakkera, który po tym występie przestał uwzględniać stopera "Białej Gwiazdy" przy rozsyłaniu nominacji.
Jeszcze przed miesiącem Głowacki zapytany, czy spodziewa się, że holenderski szkoleniowiec przypomni sobie o nim, odpowiedział:
- Nie mam szansy na występy w kadrze Beenhakkera. Taka jest ocena trenera, który uważa, że nie będę przydatny drużynie. Cóż, muszę to uszanować. Nie miałem pożegnalnej rozmowy z Holendrem, ale nawet jej nie oczekiwałem. Temat reprezentacji jest już zamknięty.
Weźmie Peszkę i Jelenia
Okazuje się, że wcale zamknięty nie jest. Majewski, dostrzega wysoką formę Głowackiego i przede wszystkim - widzi stopera Wisły w drużynie narodowej. I trudno się dziwić. "Głowa" spisuje się ostatnio dobrze w defensywie, a na dodatek strzela gole, co wcześniej w ogóle mu się nie zdarzało. Poza tym nowy selekcjoner lubi piłkarzy z charakterem, którzy na boisku się nie oszczędzają. A taki właśnie jest Głowacki, który odniósł więcej kontuzji niż niejeden bokser. Bo gracz krakowskiego klubu włoży... głowę tam, gdzie inny będzie się bał wstawić nogę. I ma jeszcze jedną cechę, którą ceni Majewski: poza boiskiem to bardzo spokojny i kulturalny człowiek.
Kto jeszcze może się spodziewać, że otrzyma powołanie do reprezentacji Majewskiego? Znajdą się w niej m.in. Sławomir Peszko (Lech Poznań) i Ireneusz Jeleń (Auxerre), których Beenhakker ostatnio pomijał. O nominacji musi chwilowo zapomnieć Artur Wichniarek. Zresztą sam napastnik Herthy Berlin zgłasza gotowość występów u nowego selekcjonera, ale dopiero wtedy, gdy odzyska zdrowie i formę.