Grzegorz Mielcarski został włączony do sztabu Fernando Santosa, aby m.in. ułatwić komunikację między portugalskimi trenerami a zawodnikami. Jednak tłumaczenie wypowiedzi między trenerem a piłkarzami, zwłaszcza w trakcie meczu, nigdy nie będzie lepszym rozwiązaniem od bezpośredniej komunikacji. Dziennikarze mieli nadzieję, że po kolejnej kompromitacji, tym razem w Albanii, Grzegorz Mielcarski przedstawi swój punkt widzenia na to, co dzieje się w kadrze. Jednak asystent Santosa bardzo szybko uciął wszelkie pytania i udzielił jednej, ale pozostawiającej wielkie pole do domysłów, odpowiedzi.
Co znaczą słowa Mielcarskiego? Tajemnicza odpowiedź polskiego asystenta
W pomeczowych rozmowach piłkarze byli wyraźnie załamani i szukali przyczyn porażki oraz starali się przepraszać kibiców za swoją postawę. W mixed-zonie pojawił się także Grzegorz Mielcarski, jednak on nie został na dłużej, by odpowiadać na pytania dziennikarzy i jasno zakomunikował, że nie będzie tego robił. – Nie będę się wypowiadał, macie od tego trenera – powiedział były reprezentant Polski.
Zdecydowanie ciekawsze jest jednak to, co powiedział zaraz potem. – Na moje wypowiedzi nadejdzie czas – zakomunikował Mielcarski. Co to może oznaczać? Sęk w tym, że bardzo wiele, ale bynajmniej nie brzmi to optymistycznie. Czy Mielcarski ma negatywne przemyślenia na temat pracy z kadrą, ale nie chce pogarszać nimi i tak już fatalnej atmosfery? Czy może chodzi o coś zgoła innego? Cóż, najpewniej dowiemy się, gdy „nadejdzie czas”.