"Franek" był łowcą bramek na wielu stadionach. Trafiał do siatki chociażby na Old Trafford w meczu eliminacji MŚ 2006 z Anglikami. Na Stadion Narodowy w Warszawie już się nie "załapał", chociaż prezentował jeszcze całkiem niezłą formę w barwach Jagiellonii Białystok u progu organizowanego w naszym kraju Euro 2012. Z myślą o polsko-ukraińskim turnieju powstał Stadion Narodowy, potem przez następne lata - od momentu otwarcia w lutym 2012 roku - był najważniejszym obiektem dla reprezentacji Polski. Fiasko rozmów na linii PZPN - operator PGE Narodowego (a więc spółka PL.2012+) ma sprawić, że w tym roku piłkarze Michała Probierza będą grać na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
– Taki wybór PZPN byłby decyzją ciut polityczna – zauważa słusznie w rozmowie z nami Tomasz Frankowski, były napastnik reprezentacji Polski, obecnie udzielający się również w polityce. – Jeżeli taka jest decyzja, to niech grają. To też fajny i ciekawy stadion, obiekt, który gościł historyczne mecze Polski. Docelowo PZPN znajdzie porozumienie i kadra wróci do Warszawy, jeśli rzeczywiście ten Stadion Narodowy opuści – mówi, choć puszcza oko, przyznając, że na chorzowskim obiekcie też zbyt wiele nie pograł...
– Pod względem logistycznym na pewno korzystniejszy jest obiekt w stolicy. Stadion Narodowy to w końcu "Stadion Narodowy", powstał m.in. w tym celu. Dla reprezentacji Polski. Oczywiście, że Śląski w przeszłości dał nam dużo radości i satysfakcji. Chciałbym jednak przede wszystkim, żeby polskie władze – sportowe i polityczne – znalazły porozumienie. Jestem z Białegostoku, faktycznie kibice z moich stron mają bliżej na Narodowy. Jeśli miałbym się delikatnie w którymś kierunku przychylić, to wybrałbym stadion w stolicy – dodał były kadrowicz.
ZOBACZ: Jan Tomaszewski rozczarowany przenosinami kadry na Śląski. "Na Narodowym leciały mi łzy"