Szkoci również mieli w czwartek rozpocząć baraże, ale ich mecz z Ukrainą z wiadomych powodów został przełożony na późniejszy termin. Obu drużynom zwolnił się zatem termin 24 marca i w efekcie w Glasgow dojdzie do starcia Wyspiarzy z Biało-Czerwonymi.
Matty Cash dostał pytanie o dziadka i wojnę w Ukrainie. Na to liczy obrońca reprezentacji Polski
Organizatorzy towarzyskiej potyczki na Hampden nie zapominają jednak o niewinnych ofiarach wojny - po 10 funtów z każdego sprzedanego biletu na spotkanie z Polską będzie przekazane na pomoc Ukrainie. Na trybunach ma zasiąść 35 tys. kibiców.
Tematu napaści Rosji na Ukrainę nie zabrakło także podczas oficjalniej konferencji prasowej selekcjonera Szkotów, Steve'a Clarke'a.
- Nawet siedząc tu dzisiaj i rozmawiając o piłce nożnej, mam w tyle głowy, że jesteśmy w takiej sytuacji, że rozmawiamy o meczach towarzyskich. Postaramy się zebrać jak najwięcej pieniędzy dla UNICEF, aby rozdać je i pomóc ludziom na Ukrainie, ale to jest po prostu straszne. Muszę być szczery... przeważnie muszę wstać i wyjść z pokoju albo wyłączyć telewizor. Bo widok kogoś leżącego martwego na ulicy, widok płaczących dzieci w pociągu, który odjeżdża ze stacji, jest po prostu rozdzierający serce - powiedział Clarke przed meczem z Polską.
Wiemy co PZPN zrobi ze współpracą z Leroy Merlin. Nowe informacje w sprawie
W związku z przełożeniem meczu z Ukrainą Szkotów czekają teraz dwie towarzyskie potyczki. Polacy z kolei już 29 marca zagrają na Stadionie Śląskim ze Szwecją lub Czechami w finale baraży.
- Nie wiem, jak polscy piłkarz podejdą do meczu z nami, ponieważ we wtorek czeka ich bardzo ważne spotkanie. Dla nas liczy się tylko to, abyśmy spróbowali wrócić tam, gdzie skończyliśmy w listopadzie ubiegłego roku i odnaleźć to dobre samopoczucie i ciągłość, którą mieliśmy. Chodzi o to, żeby spróbować nabrać rozpędu - dodał selekcjoner Szkotów.