„Super Express’: - Jak przebiega Pańskie leczenie? Właśnie skończył pan trzecią chemię…
Paweł Kryszałowicz: - Tak. Leczę się dwutorowo, chemię biorę w Bydgoszczy, a następnie wyjeżdżam do prywatnej kliniki w Hannoverze, gdzie, upraszczając, lekarze dbają, aby organizm potraktowany chemią jakoś się pozbierał. Za każdym razem, gdy wracam z Hannoveru, czuję się znakomicie. To jest tak na przemian: najpierw Bydgoszcz, potem za każdym razem Hannover. Za mną trzy chemie, w sumie mam ich zaplanowanych dwanaście.
- I to właśnie Hannover generuje wysokie koszty…
- Tak, bo to prywatna klinika. Ale spotkałem tam wielu ludzi, rodaków też, którym niemieccy lekarze pomogli. Dlatego warto. Zresztą, widzę to po sobie...
- Ładnie zachował się PZPN, który podjął się współfinansowania leczenia…
- Bardzo ładnie. Jestem wzruszony i wdzięczny prezesowi Bońkowi. Nie tylko za pomoc finansową, ale dobre słowo i zaproszenie do Warszawy. Prezes zaprosił mnie na kolację i finał Pucharu Polski na Narodowym. Z przyjemnością zaproszenie przyjąłem.
Kryszałowicz będzie gościem Zbigniewa Bońka na finale Pucharu Polski (fot. East News)
- PZPN pomaga finansowo, ale warto podkreślić, że wciąż otwarta jest zbiórka, którą zorganizowała grupa pańskich przyjaciół.
- Tak. PZPN zapewnił finansowy spokój, ja też oczywiście dokładam ze swoich do terapii. Natomiast zbiórka jest otwarta, bo nie wiadomo co będzie po tych dwunastu chemiach, ile pieniążków będzie potrzebnych na dalszym etapie. Ja oczywiście deklaruję, że gdy już się wyleczę, a coś z tych pieniędzy zostanie, to przekażę je na leczenie innej osoby.
- Na razie wpłacono 121 tysięcy, czyli 48% tego co założyli organizatorzy zbiróki – a celem jest 250 tysięcy złotych.
- Tak. Generalnie jestem pod wielkim wrażeniem jak ludzie zareagowali. W czasach hejtu, wzajemnego dogryzania sobie tak mocno i szybko mnie wspomogli. Zbiórkę wsparło ponad 2300 osób. Dziękuję każdej z nich za piękny gest.
Paweł Kryszałowicz w barwach Amiki Wronki (fot. Super Express)
- Imponujące jest to jak bardzo jest pan pozytywnie nastawiony do tej walki… Słychać w panu wielki optymizm.
- Bo ja się nie poddam. Mogłem przegrać wszystkie inne mecze, ale tego nie mogę! Ja nawet nie mówię na to „choroba”. Mówię „dolegliwość”. W moim domu nie mówi się o umieraniu, odchodzeniu. Nie ma mowy! Walczymy. Musi być dobrze.
- A czy lekarze mówili jakie są rokowania?
- Pierwsza ocena będzie po sześciu chemiach, wtedy zobaczymy jakie te zabiegi miały wpływ. No a potem ocena po całej terapii. Mam nadzieję, że do końca roku ją zakończę.
- Pański tata zmarł na raka. Czy przez to był pan bardziej narażony, skoro bliska osoba chorowała…
- Nie sądzę. W przypadku taty to był inny rak… Ciężko powiedzieć, ale nawet ten sam rak u dwóch różnych pacjentów zachowuje się różnie. Dlatego nie drążę, nie czytam za dużo w necie. Po prostu walczę!
- Niedawno w Słupsku odbył się mecz, z którego dochód też wspomoże pańskie leczenie. Od Jurka Dudka i Sebastiana Mili słyszałem, że impreza bardzo się udała…
- Było mega! Przyjechali praktycznie wszyscy reprezentanci, z naszej drużyny Jerzego Engela. Nawet jeśli ktoś wpadł na chwilę, to jednak był, zaznaczył obecność. My się w tym składzie nie widzieliśmy chyba od 2002 roku! Wspaniale było zobaczyć kolegów, sprawić ludziom radość na trybunach. W Słupsku jeśli chodzi o sport nic się niestety nie dzieje, to jest tragedia. Dlatego ten mecz był chyba sportowym wydarzeniem XXI wieku w tym mieście.
Paweł Kryszałowicz był jedną z wiodących postaci kadry Jerzego Engela (fot. Super Express)
- W reprezentacji Polski rozegrał pan 33 mecze i strzelił 10 goli. Którą bramkę najchętniej pan wspomina?
- No jednak trafienie z USA. Gol strzelony na mundialu zawsze będzie bezcenny. A poza tym, mam rekord, którego nawet Robert Lewandowski mi nie odbierze.
- Chodzi o pański hat trick z Wyspami Owczymi w trzy minuty? To najszybciej strzelone trzy gole w historii polskiej kadry.
- Dokładnie. Lewy stał się ikoną, pobił już tyle rekordów. Może chociaż ten mi zostawi (śmiech).
"Kryszał" był idolem młodych polskich piłkarzy (fot. East News)
- Dziękuję za rozmowę i jeszcze raz podkreślam: to imponujące jak pan jest nastawiony. 100 procent optymizmu. Tak trzymać…
- Byłem sportowcem, przyzwyczajonym do walki. I nic się nie zmieniło. Wykopię raka z organizmu i będę żył dalej. Innego wyjścia nie biorę pod uwagę.
Tu można wspomóc „Kryszała”:
Przyjaciele Pawła Kryszałowicza zorganizowali zbiórkę, można wspierać leczenie byłego reprezentanta Polski. Na razie zebrano ponad 121 tysięcy złotych, a celem jest 250 tysięcy.
Wyniki na żywo, statystyki i tabele -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!