Paulo Sousa musi teraz sprostać sporej presji. Kwalifikacje do mundialu są już na ostatniej prostej i choć szans na prześcignięcie Anglii brak, to w dalszym ciągu trzba się skupić na wywalczeniu miejsca za jej plecami. "Biało-czerwon" w tym celu zmierzą się we wtorkowy wieczór na wyjeździe z Albanią. Pod żadnym pozorem nie mogą przegrać, inaczej ryzykują, że zabraknie dla nich miejsca nawet i w barażach o awans na azjatycki turniej.
Zobacz też: Sousa wypowiedział się o Fabiańskim i zwrócił uwagę na pomijaną kwestię. Kibice mogą marzyć
Tymczasem Paulo Sousa mierzy się z krytyką m.in. za fakt rzadkiego pojawiania się w Polsce i traktowania po macoszemu spotkań PKO Bank Polski Ekstraklasy. Z krytykami w tym zakresie zgadza się były selekcjoner "Biało-czerwonych", Leo Beenhakker. - Uważam, że tam, gdzie pracujesz, tam powinieneś mieszkać. Cały czas byłem w Polsce, mieszkałem w Warszawie. Praca z taką reprezentacją to wielkie wyróżnienie - przyznał "Onetowi" Holender, który wprowadził Polskę na mistrzostwa Europy w 2008 roku.
Zobacz też: Podwójne dno w zachowaniu Anny Lewandowskiej? Wprawni kibice mogą się zorientować
Beenhakker dodał także: - Polska to jeden z nielicznych krajów, który ma tak fantastycznych kibiców. Fani jeździli za nami podczas eliminacji, ale nie tylko. Pamiętam, że jak mieliśmy zgrupowania w Dubaju i graliśmy mecze towarzyskie, to na trybunach było 400 ludzi, z czego 388, to byli Polacy. Nigdy tego nie zapomnę, to było świetne.
Obecnie Holender mieszka w Rotterdamie i jest już emerytowanym szkoleniowcem. 11 października przypada 14. rocznica sławnego pokonania 2:1 Portugalii przez prowadzoną przez niego kadrę Polski.