„Super Express”: - Ostatni mecz reprezentacji Polski z Walią był popisem Wojciecha Szczęsnego, który bronił świetnie. Czy był pan zdziwiony taką jego postawą?
Franco Tancredi: - Nie jestem specjalnie tym zaskoczony. Szczęsny to wspaniały bramkarz, być może najlepszy w całej Serie A. Od kilku lat cieszy się pewną pozycją w Juventusie. Miał duży udział w awansie „Starej Damy” do Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie, w tym również spisuje się bardzo dobrze, pomimo słabej postawy kolegów z formacji defensywnej. Trzyma stały poziom i udowadnia, że należy do najlepszych w swoim fachu.
- Jakie są jego największe atuty?
- W mojej ocenie Szczęsny jest bramkarzem kompletnym. Świetnie wyprowadza piłkę nogami, jest bardzo zwinny na linii, a także pewny na przedpolu. Jednocześnie zdradza cechy przywódcze. Nie dziwi mnie specjalnie to, że od tylu lat trzyma się w światowej czołówce. Pokazywał klasę jako bramkarz Arsenalu, później Romy, gdzie wygrywał rywalizację z Alissonem Beckerem. Od kilku lat to samo robi w Juventusie Turyn, gdzie przecież presja jest olbrzymia.
- O ile w klubach wiodło mu się dobrze, a nawet bardzo dobrze, tak duże turnieje są jego zmorą. EURO 2012 zakończył z czerwoną kartką, na mundialu w Rosji sprezentował Senegalowi drugą bramkę. Nie popisał się także na EURO 2020 w spotkaniu ze Słowakami. Z czego to może wynikać?
- To po prostu zwykły pech. Jako trener pracowałem z najlepszymi bramkarzami na świecie. W Juventusie z Gigim Buffonem, a w Realu Madryt z Ikerem Casillasem i oni także popełniali błędy. Bramkarz jest na tyle niewdzięczną pozycją, że można w jednym spotkaniu zaliczyć mnóstwo kapitalnych interwencji, a na końcu i tak wszyscy będą mówili o twoim jednym błędzie. Szczęsnemu będzie zależało na dobrym występie na mistrzostwach świata i z pewnością przygotuje się do nich optymalnie. Ma już za sobą kilka turniejów, wie jaka wiąże się z nimi presja.
- Czyli w pana opinii kibice reprezentacji Polski mogą być spokojni?
- Jak najbardziej! Szczęsny jest silny mentalnie, gra w topowym klubie w Europie, od wielu lat trzyma równą formę i nikt w Turynie nawet nie myśli o jakiejkolwiek zmianie na tej pozycji. Także sam bramkarz zechce pokazać się z dobrej strony na samych mistrzostwach. Możecie być spokojni o jego dyspozycję. Jestem przekonany, że poradzi sobie i da wam wiele powodów do radości w Katarze.
- Tym razem Polacy trafili do niełatwej grupy z Argentyną i Meksykiem. Wielu spodziewa się, że te drużyny zmuszą nas do głębokiej obrony.
- Wydaje się, że to powinien być dodatkowy atut dla samego Szczęsnego. Trudniej gra się w meczach, kiedy trzeba zaliczyć jedną, dwie interwencje w spotkaniu, wtedy trzeba trzymać koncentrację przez cały czas. Kiedy gra toczy się na twojej połowie cały czas jest się „pod prądem” i nie ma możliwości, aby myśli gdzieś odpłynęły. Ściskam mocno kciuki za waszą reprezentację i liczę, że uzyskacie korzystny wynik.
Tak Jakub Kiwior dostał się do reprezentacji Polski. Były kadrowicz o progresie obrońcy Spezii
- Czy jakimkolwiek ułatwieniem dla Szczęsnego może być fakt, że na turnieju obrona może być złożona z zawodników grających we Włoszech? Kiwior to pewniak w Spezii, Glik gra w Benevento, Zalewski w Romie, a Bereszyński w Sampdorii.
- Nie sądzę, aby to miało jakieś znaczenie. Być może, gdyby wszyscy występowali w jednym klubie, to mogłoby być jakimś ułatwieniem. Na boisku jednak będzie decydowała taktyka obrana przez szkoleniowca.
- Kto powinien być jego zmiennikiem: Łukasz Skorupski czy Barłomiej Drągowski?
- Postawiłbym na Skorupskiego, który od wielu lat ma pewną pozycję w Bolonii. Pamiętam jak przyszedł do Romy, od tamtej pory bardzo się rozwinął i jest pewnym punktem w tej drużynie.
Niezwykłe wzruszenie legendarnego piłkarza. Zapłakał na wizji, wspominając przyjaciela