Krzysztof Lewandowski był pierwszym kibicem Roberta Lewandowskiego. Kiedy ten jeszcze był dzieckiem, mężczyzna wierzył, że jego syn może odnieść sukces w świecie wielkiej piłki. Woził go na treningi, motywował do ciężkiej pracy. Wspierał w chwilach zwątpienia. Niestety, życie napisało brutalny scenariusz i zabrało Lewandowskiemu ojca, kiedy młody zawodnik miał dopiero 16 lat. Krzysztof Lewandowski chorował na nowotwór. Zmarł w wieku 49 lat w skutek wylewu. Mężczyzna nie dożył wielkich sukcesów swojego syna.
W rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco" Robert odniósł się do śmierci swojego taty. Choć minęło już sporo czasu, piłkarz wciąż tęskni za swoim ojcem i kilku rzeczy żałuje. - Najbardziej żałuję, że nie ujrzał mojego pierwszego meczu seniorskiego i że nie może oglądać moich meczów na żywo - stwierdził "Lewy". - Mam nadzieję, że patrzy na mnie z góry i pomaga mi. Wierzę i wiem, że te spojrzenia z góry są. On czuwa nade mną - zapewniał 29-letni zawodnik.
Polska zagra z Brazylią tuż przed mundialem?