SSC Napoli jest na dobrej drodze, by po raz pierwszy od niepamiętnych dla wielu kibiców czasów sięgnąć po mistrzostwo Włoch. Niedawno zdołali pokonać jednego z największych rywali do scudetto, Juventus, aż 5:1. Nie można się dziwić, że na spotkanie w Pucharze Włoch przeciwko Cremonese (nie odniosło jeszcze ani jednego zwycięstwa w Serie A w tym sezonie!) Luciano Spalletti wystawił rezerwowy skład. Pewnie jednak nie spodziewał się, że Cremonese z nowym trenerem na ławce zdoła postawić się nawet drugiemu garniturowi „Azzurrich”. W meczu padł wynik 2:2, ale w rzutach karnych lepsi okazali się piłkarze ostatniej drużyny w tabeli Serie A.
Bereszyński może spodziewać się mniejszej liczby minut?
Mecz ten ma spore znaczenie w kontekście nie tylko walki Napoli o inne cele w tym sezonie, ale także w kontekście gry jednego z polskich zawodników tego klubu. Zimą do Neapolu dołączył Bartosz Bereszyński, który ma pełnić rolę zmiennika Giovanniego Di Lorenzo. Polak zadebiutował w meczu właśnie z Cremonese i zdaniem ekspertów mógł zachować się lepiej przy golu wyrównującym dla rywali Napoli. Odpadnięcie Napoli może mieć dla niego jeszcze inne konsekwencje – Polak miał większe szanse na grę, gdy jego drużyna musiała walczyć na trzech frontach i właśnie w Pucharze Włoch najpewniej pojawiałby się najczęściej.
- Bartek Bereszyński wymarzonego debiutu w Napoli nie zaliczył. Przeciętnie to wyglądało, po części na jego konto gol na 2:2 dla Cremonese. Poza tym, drużyna odpada z rozgrywek, w których mógł liczyć na minuty - pisze na Twitterze Piotr Dumanowski, komentator Eleven Sport.