Krzysztof Piątek to prawdziwy fenomen. Po transferze z Cracovii do włoskiej piłki wszedł z wielkim przytupem - w siedmiu oficjalnych meczach dla Genoi zdobył aż dwanaście bramek. Cztery razy trafił w spotkaniu Pucharu Włoch, a ośmiokrotnie w Serie A. Po sześciu kolejkach jest liderem klasyfikacji strzelców tamtejszej ekstraklasy i w mediach coraz głośniej mówi się o tym, że postępy Polaka uważnie obserwują najwięksi europejscy giganci.
W kontekście zainteresowania Piątkiem przewijały się m.in. nazwy takich firm jak Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Liverpool, FC Barcelona, Juventus Turyn czy Inter Mediolan. "La Gazetto dello Sport" już wycenia 23-latka za 40 mln euro, choć ten z Cracovii do Genui trafił za niewiele ponad 4 mln euro. Ale prezes klubu z Ligurii na razie nawet nie rozważa sprzedaży polskiego snajpera.
- Samo myślenie o jego odejściu w styczniu byłoby szaleństwem - przyznał Enrico Preziosi. - Jego postawa mnie oczywiście cieszy. Wiedzieliśmy, że ma odpowiednie umiejętności, wrodzony talent, ale skłamałbym, gdybym stwierdził: "a nie mówiłem". Nie wziął się z Księżyca. Wiedzieliśmy jak gra, to napastnik, który w polskiej lidze zdobył 21 bramek, w różny sposób - dodał prezes Genoi.