Obsługa medyczna pospieszyła na pomoc. Wezwała sanitariusza z defibrylatorem obawiając się ataku serca. Na szczęście nie doszło do tego. Polski piłkarz po chwili ocknął się i usiadł na murawie. Po zbadaniu go przez lekarza zszedł z boiska o własnych siłach, asekurowany przez kolegę z drużyny, Pawła Jaroszyńskiego. Zabrany został do karetką do szpitala, by przeprowadzić tam dalsze badania.
CZYTAJ TAKŻE: Maszyna się NIE ZATRZYMUJE! Robert Lewandowski z kolejną bramką! [WIDEO]
Przerwa w grze trwała 10 minut. Salernitana wygrała wyjazdowe sobotnie spotkanie 2:0. To już drugi przypadek zasłabnięcia Dziczka na murawie. Poprzedni zdarzył się pięć miesięcy temu podczas treningu w Salerno. Piłkarz także i wtedy wylądował w szpitalu. Jak się okazuje – oba mają podobne objawy. Ani wtedy, ani teraz w szpitalu w Ascoli nie znaleziono jednak przyczyny tych zdarzeń.
Zobacz także: Lewandowscy w zmysłowej sesji do magazynu "Icon"
- Patryk Dziczek przeszedł atak nerwu błędnego (w oponie mózgowej – red.). We wrześniu doszło do takiego samego przypadku – zakomunikował lekarz klubowy dr Epifano D'Arrigo – Przyczyna nie została ustalona. Wykonano badania neurologiczne i kardiologiczne. Teraz przeprowadzane są inne badania w szpitalu Mazzoni w Ascoli. Nie było konieczne uzycie defibrylatora. Nie przeszedł ataku serca, lecz jego język wpadł w głąb jamy ustnej. Był reanimowany w związku z tym samym problemem, jaki zdarzył się mu wtedy podczas treningu.