Leonardo Gritti miał pseudonim „Bombowiec”, ale ostatnie 9 lat jego życia w niczym nie przypominało czasów, kiedy imponował siłą i tężyzną fizyczną na boisku i poza nim. Gritti w 2012 roku doznał po jednym z meczów jego klubu Arzago rozległego zawału serca. Było to już w czasie, gdy jego kariera skupiona była na rywalizacji amatorskiej. Ponieważ w tamtym okresie stadiony nie były wyposażone w defibrylatory (urządzenia przywracające akcję serca), pomoc otrzymał za późno, by móc wrócić do zdrowia. W efekcie od tego czasu przebywał w stanie wegetatywnym.
Tak rodzice Matty'ego Casha obejrzą mecz z Węgrami. Wielki gest prezesa PZPN, wzruszająca chwila
„Na zawsze pozostaniesz z nami, Bombowiec. Dzięki za wszystko” - napisano w mediach społecznościowych związanych z piłką nożną w Bergamo na wiadomość o śmierci Grittiego. Były piłkarz drugiej i trzeciej ligi włoskiej zmarł w domu opieki „Ovidio Cerruti” w Capriate San Gervasio w rejonie Bergamo.
Zbigniew Boniek rozwiał wątpliwości ws. zwycięzcy Złotej Piłki?! Wymowny wpis na Twitterze
Przyjaciele, rodzina i znajomi opłakiwali Grittiego w postach publikowanych w internecie. „Wspomnienia szczęśliwych chwil spędzonych razem pozostaną niezatarte w mojej pamięci” – napisał jeden z kolegów zmarłego. „Nigdy nie zapomnimy jego determinacji. Był przyjacielem w trakcie wielkich bitew na zielonym polu” – dodał inny. Wszyscy piszą, że był kimś wielkim i na boisku, i poza nim. Pogrzeb Leonardo Grittiego zaplanowano na 16 listopada w Treviglio.
Michał Listkiewicz o reprezentacji Polski. Tak były prezes PZPN widzi nasze szanse w barażach