Kamil Stoch

i

Autor: Cyfra Sport Kamil Stoch

Kamil Stoch mocno niezadowolony. Odniósł się do słów Doleżala. Złość aż kipi

2022-01-31 10:56

Weekend ze skokami w Willingen rozpoczął się dla polskich skoczków bardzo dobrze, ale niestety oba konkursy okazały się sporym zawodem. W piątek Biało-Czerwoni błyszczeli, a w sobotę i w niedzielę nie byli w stanie nawiązać do swoich wyników. Kamil Stoch wygrał dwie z trzech piątkowych serii, a w niedzielę nie zdobył nawet punktu Pucharu Świata. Nic dziwnego, że początkowa euforia szybko zmieniła się w niepokój, a igrzyska w Pekinie są już tuż za rogiem.

Stoch po raz ostatni wystąpił w elicie 3 stycznia, gdy przepadł w kwalifikacjach w Innsbrucku, po których został wycofany ze startów. Miał odpocząć w domu i spokojnie potrenować, a błyskawicznie poczuł głód skakania. Niestety, podczas jednego z treningów przed Pucharem Świata w Zakopanem doznał kontuzji stawu skokowego, przez co rozpoczęła się jego walka z czasem. Intensywna rehabilitacja przyniosła skutek i trzykrotny mistrz olimpijski wyrobił się na wylot do Pekinu. Już przed weekendem PŚ w Willingen trenował na Wielkiej Krokwi, po czym udał się na ostatnie konkursy przed Igrzyskami. I jego skoki w piątek rozbudziły ogromne nadzieje, gdyż „Orzeł z Zębu” ponownie fruwał dalej od wszystkich rywali. Wygrał drugi trening i prolog, a świetnie prezentowała się też reszta Biało-Czerwonych. Niestety, konkursy nie potwierdziły fantastycznej dyspozycji polskich skoczków.

Wkur**** Piotr Żyła totalnie się nie hamował. Jego słowa wywołają burzę. Polscy skoczkowie na cenzurowanym?

Sonda
Czy polscy skoczkowie zdobędą medal na igrzyskach w Pekinie?

Złość kipi ze Stocha przed Igrzyskami

Co prawda oba konkursy były rozgrywane w trudnych warunkach, ale nie sposób było nie zauważyć ponownych problemów Stocha z prędkością najazdową. W piątek 34-latek znajdował się w czołówce tego zestawienia, a w zawodach był zdecydowanie najwolniejszym zawodnikiem. Sobotnią wpadkę tłumaczono deszczowymi warunkami, a 21. miejsce przykryła dyskusja o butach, przez które zdyskwalifikowano Piotra Żyłę i Stefana Hulę. Sobotni skok Stocha trenerzy ocenili pozytywnie i podważali warunki. Niestety, w niedzielę deszcz nie padał, a Polak ponownie zanotował najgorszą prędkość i tym razem przyznał się do błędów. 34. miejsce, po zepsutym skoku, tuż przed igrzyskami w Pekinie nie może cieszyć tak utytułowanego skoczka.

Paskudne zachowanie podczas skoków w Willingen. Polacy pod ostrzałem. Takich scen nikt się nie spodziewał, obrzydlistwo

- Chciałem, żeby ten weekend dał mi zastrzyk energii, że wszystko jest dobrze. Chciałem jechać na igrzyska z czystą głową, z radością, z uśmiechem, ale tak nie jest. Nie ma radości, nie ma uśmiechu, jest dużo złości i trochę zawodu – jak to nasz trener mówi. Nie wiem, czy on to po prostu kracze, ale nie chcemy zawodzić – wyznał bez ogródek Stoch w rozmowie ze Skijumping.pl. Wyjaśnił też, na czym polegały jego niedzielne problemy.

- Dzisiaj było sporo rzeczy. Chęć dobrych skoków, chęć nawet nie wygrania, ale wyrównania sobie czegoś za wczoraj. Wkradł się błąd w pozycji najazdowej, straciłem równowagę, odbicie poszło w złym kierunku i usztywniłem się zaraz za progiem, przez co wytraciłem całą prędkość i wysokość, no i po ptokach – ocenił szczerze 39-krotny zwycięzca zawodów PŚ.

Najnowsze