To był rewanż za finał paraolimpijski w Rio de Janeiro 2016. Polski pingpongista przegrał wówczas 1:3. Teraz był bliższy sukcesu. Zdobył wiele punktów popisując się efektownymi skrótami, poza zasięgiem rywala. Wygrał drugiego i czwartego seta. W piątym od początku gonił Francuza i nie dogonił go. Przegrał 9:11.
Pochodzący z miejscowości Raczki pod Suwałkami zawodnik będąc sprawnym uprawiał dawniej piłkę nożną, kickboxing, MMA i właśnie tenis stołowy. W wypadku samochodowym w roku 2008 doznał paraliżu nóg. Nie zrezygnował ze sportu i zajął się grą stołową na wózku. Startuje na ogół w klasie 2, która obejmuje sportowców dotkniętych umiarkowanym ograniczeniem ręki grającej oraz znacznym ograniczeniom ruchów tułowia i nóg.
- Tak jak w Rio cieszyłęm się ze srebra, tak teraz czuję niedosyt i to niemały – powiedział wicemistrz przed kamerą TVP.
Jego sportowy idol to Novak Djoković, a motto: „Droga do sukcesu zawsze wiedzie pod górę”. Złoty medal zdobył dotąd raz – w mistrzostwach Europy 2013. Medal światowej imprezy jeszcze na niego czeka. Ale droga pod gorę, do wierzchołka, jest już coraz krótsza.