- Poza końcówką trzeciego mieliście pełną kontrolę nad przebiegiem meczu z Japonią.
Fabian Drzyzga: Staraliśmy się nie popełnić błędu ze spotkania z Iranem (2:3), w którym nieco zabrakło koncentracji. Po tej porażce zdawaliśmy już sobie sprawę z tego, że w tym turnieju wszystkie drużyny są w formie i nikt tu nie przyleciał na wycieczkę.
- Z Kanadą zagracie o 9 rano. To dla was może być problemem?
- Chyba to już nie jest tajemnica, a nawet jeśli tak, to mam nadzieje, że trener już mnie nie wyrzuci z kadry za to, że ją zdradziłem. Trenowaliśmy kilka razy o 9 rano właśnie po to, żeby przygotować się na poranny mecz z Kanadą. Poza tym liczymy na to, że wyjdziemy na pierwszym miejscu w grupie, a jeśli tak się stanie, to wtedy ćwierćfinał też zagramy o godz. 9. Musieliśmy się do tej porannej pory przyzwyczaić i te treningi wyglądały naprawdę dobrze, więc mam nadzieję, że będziemy potrafili dobrze wejść w to spotkanie. Kanadyjczycy maja lekką przewagę, bo tak rano grali już kilka meczów.
- O której musicie wstać przed rozgrywanym o 9 rano meczem?
- Na szczęście z wioski olimpijskiej do hali jest tutaj dość blisko, ale żeby organizm się dobrze obudził, trzeba wstać ok. godz. 5.30-6.00. Potem zimny prysznic i nie za duże śniadanie.
- Mecz z Kanadą to taka próba generalna przed ćwierćfinałem?
- Cieszę się bardzo, że po trudniejszych spotkaniach z Iranem i Włochami kolejne mieliśmy nieco łatwiejsze. Przed nami Kanada, a to wymagający rywal i nie wolno nam nawet na sekundę się rozluźnić, bo można dostać "kuku". Dobrze, że przed ćwierćfinałem będzie takie fajne przetarcie.
Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki