W przeciwieństwie do pierwszego piątkowego spotkania Ekstraklasy, inauguracyjna połowa w meczu Śląsk Wrocław - Korona Kielce kompletnie rozczarowała. Przez pół godziny nie działo się zupełnie nic ciekawego, jednak ostatnie 10 minut to była istna burza z piorunami! Zaczęło się od dość kontrowersyjnego rzutu karnego, odgwizdanego po rzekomej ręce Flavio Paixao. "Jedenastkę" na gola spokojnie zamienił strzałem w środek Airam Cabrera.
Zobacz: Ekstraklasa: Lechia Gdańsk i Górnik Zabrze podzieliły się punktami
Goście z Kielc prowadzili 1:0, ale przed przerwą zdążyli jeszcze zmarnować przynajmniej trzy stuprocentowe sytuacje! Przy dwóch świetnie spisał się Mariusz Pawełek, a przy ostatniej Cabrera huknął w poprzeczkę. Te niewykorzystane okazje prawie zemściły się na Koronie. Paixao wpakował piłkę do siatki, ale na swoje nieszczęście znalazł się na pozycji spalonej.
Druga odsłona meczu mogła podobać się tylko w 56. minucie, kiedy to Bartłomiej Pawłowski popisał się fantastycznym uderzeniem zza pola karnego, jednak piłka nie zdążyła wkręcić się w okienko bramki i otarła się o spojenie. Po tej chwilowej dawce emocji na boisku zapanował spokój. Korona kontrolowała grę, pilnowała skromnego prowadzenia, a nieporadni piłkarze Śląska nie mieli żadnego pomysłu na rozmontowanie szczelnej defensywy Korony.
Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramki: Cabrera 35 (k.)
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu Paraiba – Hołota, Kokoszka (60. Gecov) – F. Paixao, Danielewicz (60. Bartkowiak), Kiełb (73. Grajciar) – Biliński
Korona: Małkowski – Dejmek, Sylwestrzak, Wilusz, Gabovs – Grzelak, Jovanović – Pawłowski (67. Zając), Aankour (70. Fertovs), Sierpina – Cabrera (81. Sobolewski)
Żółte kartki: Danielewicz, Dudu Paraiba, Pawelec