Kamil Glik, AS Monaco

i

Autor: Kamil Glik/Instagram Kamil Glik z żoną i córką przy trofeum za zdobycie mistrzostwa Francji

Kamil Glik o mistrzostwie Monaco: Alkohol wyparował po kilku dniach

2017-05-30 13:07

AS Monaco zdobyło mistrzostwo Francji 2016/2017, a ogromny wkład w ten sukces miał także Kamil Glik. Nie dziwne więc, że po zakończeniu sezonu wraz z kolegami z zespołu zorganizowali sobie huczne świętowanie. Jak szczerze przyznał polski obrońca w rozmowie z portalem "Sportowefakty.pl" alkohol z jego organizmu wyparował dopiero po... czterech lub pięciu dniach od ostatniego meczu rozgrywek!

Dla AS Monaco był to historyczny sukces. Ekipa z Księstwa pierwszy raz od siedemnastu lat zdobyła mistrzostwo Francji, a do tego dołożyła też półfinał Ligi Mistrzów, w którym odpadła z Juventusem Turyn. Nie dziwne więc, że po zakończeniu rozgrywek Kamil Glik i reszta zespołu rozpoczęli huczne świętowanie. Nie obyło się bez suto zakrapianych imprez, koncertów, a nawet wizyty u księcia Monako i uroczystej kolacji.

Sam polski obrońca też bawił się przednio. W sieci co chwila pojawiały się filmiki lub zdjęcia, na których szczęśliwy 29-latek m.in. tańczy i śpiewa disco polo trzymając w ręku butelkę piwa. Ale też trudno mu się dziwić. Był to dla niego pierwszy w karierze tak wielki sukces.

W szczerej rozmowie z portalem "Sportowefakty.pl" przyznał, że impreza trwała dobrych kilka dni. - Oj, mocno było. Skończyło się tak naprawdę w poniedziałek, czyli cztery dni po spotkaniu z Saint-Etienne, w którym zdobyliśmy mistrzostwo Francji. Chyba w poniedziałek - albo i nawet we wtorek - alkohol na dobre wyparował z organizmu. Mniej więcej właśnie wtedy, po przyjeździe do Polski, przespałem normalnie noc. Wcześniej to były bardziej krótkie drzemki. I to jeszcze przerywane. Ale jest czas na pracę i jest czas na zabawę - przyznał Glik.

Polak opowiedział też o wizycie w pałacu księcia Monako - Najpierw spotkaliśmy się na dużym grillu. Obecni byli wszyscy zawodnicy z rodzinami, sponsorzy, pracownicy klubu, sztab szkoleniowy. Później pojechaliśmy do pałacu księcia Alberta II. Nie przypominam sobie, żebym widział w swoim życiu tak wielką rezydencję. Dodatkowo jest świetnie umiejscowiona. Na górze miasta, z widokiem na całe Monako. Książę Albert często bywał na naszych meczach. Odwiedzał też regularnie szatnię. Znaliśmy się już wcześniej bardzo dobrze, dlatego nie było niezręcznie. To otwarty i spokojny człowiek. Nikt nie stresował się w jego obecności. Ten dzień zwieńczył koncert rapera "50 Centa". Wyluzowany z niego gość, później się z nami trochę integrował. To był najintensywniejszy, ale zdecydowanie najfajniejszy dzień świętowania mistrzostwa Francji. Z przyjaciółmi, z rodziną, bo to też ich sukces - zdradził stoper AS Monaco.

Najnowsze