- To już twój drugi hat-trick w tych eliminacjach. Bardziej cieszy cię to, czy zwycięstwo drużyny?
- Wiadomo, ze osobiście mogę być szczęśliwy, że udało mi się strzelić trzy bramki, ale najważniejsze są trzy punkty. Mamy jasny cel, czyli awans na mistrzostwa świata i wygrywając z Rumunią zrobiliśmy ku temu kolejny krok. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, przyspieszaliśmy kiedy było trzeba. Kontrolowaliśmy mecz, a kiedy w drugiej połowie strzeliliśmy na 2:0 i 3:0, graliśmy już spokojnie. Oczywiście, ostatnie minuty mogliśmy zagrać lepiej. Nie biegać za piłką, sprawić, żeby to Rumuni za nią biegali. Ale może to wynikało z tego, że to końcówka sezonu i może trochę tych sił brakowało.
- Twój gol strzelony głową to prawdziwy majstersztyk.
- Przede wszystkim warto pochwalić Piotrka Zielińskiego za świetne dośrodkowanie. Widziałem, że jest wolne pole i tam się znalazłem. Zresztą ćwiczyliśmy ten element gry na treningach. Może ta pozycja nie była łatwa, ale przeczuwałem, że piłka może spaść akurat w to miejsce. Ważna bramka, bo wprowadziła spokój w naszą grę. To pokazuje, że jesteśmy uniwersalni jeśli chodzi o strzelanie bramek.
Co się stało w tej sytuacji, w której byleś sam na sam? Myślałeś, że jest spalony?
- Nawet chyba usłyszałem gwizdek i miałem ten moment zawahania. To spowodowało, że trochę zwolniłem, nie byłem w tempie i nie mogłem minąć bramkarza. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po przerwie dołożyliśmy dwie bramki. Bramka Rumunów była natomiast przypadkowa. Graliśmy solidnie w obronie.