Polacy po dwóch meczach grupowych mieli na swoim koncie zero punktów i niewiele brakowało, aby Euro 2024 zakończyli bez zdobyczy punktowej. Byłby to taki pierwszy przypadek w historii, w którym biało-czerwoni wróciliby bez choćby jednego "oczka". Francuzi prowadzili w drugiej połowie, ale Polacy za sprawą Roberta Lewandowskiego doprowadzili do wyrównania i udało się ugrać punkt w starciu z wicemistrzami świata. Po meczu Jan Tomaszewski był zadowolony z postawy podopiecznych Michała Probierza i uważa, że właśnie w takich spotkaniach tworzy się drużyna na przyszłość.
- Nie po raz pierwszy pokazaliśmy, że z tymi najlepszymi potrafimy grać jak równy z równym. Po raz drugi, może trzeci w ostatnich kilku miesiącach wyszliśmy na boisku z jednym nominalnym napastnikiem i od razu było widać, że rywale nie mają aż takiej przewagi w drugiej linii, jaką wszyscy spodziewali się, że będą mieć. Francja oczywiście miała lepszych zawodników z Mbappe na czele, ale jak wychodzi się takim ustawieniem jak wczoraj, z taką taktyką, to można zagrozić nawet wicemistrzom świata - twierdzi Tomaszewski.
- Wiadomo, w kilku sytuacjach dopisało nam szczęście, Skorupski obronił kilka wspaniałych strzałów Francuzów, ale właśnie w takich meczach tworzy się drużyna i mam wrażenie, że w Dortmundzie narodziła się nowa reprezentacja Polski. Gdybyśmy w takim ustawieniu, z jednym napastnikiem, zagrali we wszystkich trzech spotkaniach Euro 2024, to może byśmy nie awansowali do 1/8 finału, ale odbiór byłby zupełnie inny - powiedział były reprezentant Polski.
- Z całego serca życzę sobie i kibicom, by w najbliższych sześciu meczach Ligi Narodów Michał Probierz miał tyle odwagi, co w starciu z Francją. Wychodząc jednym napastnikiem od razu pokazujemy rywalom, że zagramy z nimi jak równy z równym. A, że Polacy potrafią grać w piłkę, to przekonaliśmy się już w potyczce z Holandią. Oby tak dalej panowie! - podsumował Tomaszewski.