- Ten półfinał był stresujący? Walczyłaś z Olą i niewiele ci zabrakło.
Aleksandra Kałucka: - Nie. Ja się staram po prostu skupiać na swoich biegach i nie myślałam z kim biegnę i jakie te osoba ma rekordy. Zresztą Olka mnie podciągnęła do góry, skoro zrobiłam w tym półfinale życiówkę (rekord życiowy 6,34 s, red.). Forma była bardzo dobra.
- Przed tym biegiem o brąz widać było, że strasznie skupiona. Jakie myśli ci przychodziły do głowy?
- Na pewno mieliśmy bardzo, bardzo mało przerwy między tym półfinałem a biegiem o trzecie miejsce, a to jest bardzo duży wysiłek. Starałam się nie skupiać na tym medalu, tylko właśnie na moim wykonaniu, bo sport nauczył mnie już pokory.
- Co poczułeś, jak medal zawisł na twojej szyi?
- Myślę, że dumę z siebie, że to zrobiłam. Medal dedykuję mojej siostrze bliźniaczce Natalii (też z sukcesami uprawia wspinaczkę sportową, red.), która była tutaj ze mną i to jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ bez niej by mnie tutaj nie było.
- A co siostra powiedziała, jak zdobyłaś ten medal?
- Nie będę mówiła, bo to było niecenzuralne (śmiech).