Złota Ola

Aleksandra Mirosław: Razem z moim mężem stworzyliśmy coś wyjątkowego!

2024-08-07 14:46

Była najlepsza od początku olimpijskiej rywalizacji we wspinaczce sportowej, bijąc w eliminacjach rekord świata (6,06 s). A potem udźwignęła ogromną presję murowanej faworytki i w kapitalnym stylu wywalczyła złoto. Po raz pierwszy na igrzyskach w Paryżu wybrzmiał wreszcie Mazurek Dąbrowskiego. Aleksandra Mirosław nie kryła ogromnego wzruszenia w rozmowie z polskimi dziennikarzami. - W naszej misji w wiosce olimpijskiej można wziąć takie krówki i tam są cytaty. I mi się wczoraj akurat trafił cytat Ireny Szewińskiej, która mówiła, że medal masz do końca życia, a rekordy ktoś jeszcze może pobić. A ja do końca życia już będę mistrzynią olimpijską - mówiła złota Ola Mirosław.

- Dużo cię to kosztowało nerwów i emocji, bo złoty medal wieszali ci już na szyi, ale trzeba było udźwignąć tę presję i nie popełnić błędu...

Aleksandra Mirosław: Zacznę od tego, że w sporcie nam się nic nie należy, nic nie jest obiecane. Wszystko musimy wywalczyć, zwłaszcza w takiej konkurencji, jak wspinanie na czas. Ja się po prostu skupiałam na tym, żeby robić swoje. Nie myślałam o tym, że jestem najszybsza, że pobiłam rekord świata. Eliminacje to już była dla mnie historia, a finały to nowa karta, więc skupiałam się tylko na każdym kolejnym biegu. Tak naprawdę nie spojrzałam nawet ani razu w prawo i nie wiedziałam, jakie czasy miały moje rywalki. Dopiero w strefie wywiadów dowiedziałam się, że miałyśmy bliski finał z Chinką (Mirosław wyprzedziła ją w finale o 0,08 s, red.). Ja na to nie patrzyłam. la mnie najważniejsze było to, co ja robię. I tego się trzymałam po prostu.

- Co poczułaś, jak medal zawisł na twojej szyi?

- Ogromną dumę i radość. To jest taki moment, kiedy marzenia się spełniają. Przede wszystkim tutaj pełniłam dwie role. Chciałabym podkreślić, że jestem nie tylko sportowcem, ale też żołnierzem Wojska Polskiego. Dla mnie to jest taka podwójna duma, że wywalczyłam ten medal dla Polski i to z najcenniejszego kruszcu. Do tego to jest chyba pierwszy złoty medal dla Polski tutaj, tak? Czy ktoś mnie jednak uprzedził? Nie śledziłam w ogóle igrzysk, więc nawet nie wiem, co się działo.

- Tak, dałaś nam pierwsze złoto. Widziałaś tych poruszonych polskich kibiców w czasie dekoracji i polskiego hymnu? Ty też płakałaś...

- No trudno się nie wzruszyć... To jest też taki moment, kiedy nagle ta cała ciężka praca, którą wykonuję na co dzień z całym moim zespołem, dała taki piękny efekt. Razem z moim trenerem, a prywatnie mężem, stworzyłyśmy coś wyjątkowego, bardzo profesjonalny team, w którym każdy ma swoje zadania. I właśnie to przyniosło takie owoce. Miałam komfort, że mogłam przygotować się w spokoju i skupić na swojej pracy.

- Komu dedykujesz ten złoty medal?

- Wszystkim ludziom, którzy pracują ze mną na co dzień i mojej rodzinie, która też tutaj jest. Niesamowicie się cieszę, że będę mogła dzielić i świętować tę chwilę z moimi rodzicami, z moją siostrą, z przyjaciółmi, bo są tutaj wszyscy najbliżsi, których potrzebuję.

- Twój trener i mąż powiedział, że wykonałaś gigantyczną pracę mentalną. Na czym polegała?

- Dołączyliśmy do mojego teamu psychologa i to było 8 miesięcy ciężkiej pracy z nim, która zaowocowała też dzisiaj. To były takie brakujący puzzle w tej układance. Dzięki temu mamy złoto.

- Do końca życia będziesz mistrzynią olimpijską. Co to dla ciebie oznacza?

- Na taką chwilę przygotowujesz się tak naprawdę całą swoją karierę. W naszej misji w wiosce olimpijskiej można wziąć takie krówki i tam są cytaty. I mi się wczoraj akurat trafił cytat Ireny Szewińskiej, która mówiła, że medal masz do końca życia, a rekordy ktoś jeszcze może pobić. Ja do końca życia już będę mistrzynią olimpijską.

Notował i rozmawiał w Paryżu Michał Chojecki

Lublin trzyma kciuki za Aleksandrę Mirosław

Quiz. Polscy medaliści Igrzysk Olimpijskich. Czy rozpoznasz ich po zdjęciach?

Pytanie 1 z 15
Kto znajduje się na tym zdjęciu?
Listen on Spreaker.
Najnowsze