Dominika Sztandera w swoim wyścigu eliminacyjnym na 100 metrów stylem klasycznym na igrzyskach w Paryżu zajęła dopiero ósme miejsce z czasem 1:07:22. Pływaczkę z Dzierżoniowa wpierał i pocieszał jej chłopak Cezary, który po zawodach zabrał ukochaną na zwiedzanie Paryża. Para poszła również do Luwru, gdzie znajduje się jeden z najsłynniejszych obrazów Leonadro da Vinciego - Mona Lisa. Kiedy podziwiali w kolejce turystów legendarne dzieło, chłopak Dominiki Sztandery nagle klęknął i wyjął zaręczynowy pierścionek. Nagranie i zdjęcia z tego romantycznego wydarzenia pływaczka zaprezentowała z dumą na Instagramie. "Powiedziałam tak" – napisała, a w rozmowie z "Super Expressem" opowiedziała o swoich emocjach.
- To było dla mnie naprawdę bardzo duże zaskoczenie. Cała wyprawa do Luwru była totalnie spontaniczna, bo miałam wracać do wioski, ale rodzice i Czarek mieli dodatkowy bilet. Stwierdziłam, że w sumie co mi szkodzi, pojadę z nimi, zobaczę te piękne dzieła sztuki i spędzę fajnie czas - opowiada Dominika Sztendera.
- Jesteśmy spontaniczną parą i były plany zupełnie inne - zdradza Czarek, chłopak pływaczki. - To musiało być coś nietuzinkowego. Kiedy poszliśmy z Dominiką do Luwru, od samego początku już wiedziałem, że to musi się stać pod Moną Lisą, bo wiedziałem, że tam jest dużo osób i trzeba stać w kolejce. Tata Dominiki wiedział co się święci i nagrywał - dodał. Ukochany pływaczki przyklęknął za liną, za którą nie mogą przechodzić turyści. - Ochroniarze zobaczyli i biegli do mnie, ale pokazałem szybko moją kartę przetargową, jaką była pierścionek. Tą piękną chwilę Dominika była bardzo zaskoczona, co było dla mnie bardzo fajnym przeżyciem.
- Do końca życia zapamiętam ten moment! - uśmiecha się Dominika.