Magdalena Stysiak od początku pracy Stefano Lavariniego w reprezentacji Polski stała się prawdziwą liderką. Nie zmienił tego nawet powrót Malwiny Smarzek, która wcześniej decydowała o obliczu polskiego ataku. Obie znakomite atakujące znalazły się w 12-osobowym składzie selekcjonera na igrzyska olimpijskie, jednak wydaje się, że to Stysiak będzie jego pierwszym wyborem. Tak było m.in. w trakcie Ligi Narodów zakończonej zdobyciem brązowego medalu. Lavarini doskonale zna zresztą tę siatkarkę, bo ostatni sezon spędził razem z nią w Fenerbahce. Wiadomo już, że Włoch nie będzie dalej trenerem tureckiego klubu, a tuż przed igrzyskami pod dużym znakiem zapytania stanęła przyszłość Polki. Wszystko za sprawą hitowego transferu Melissy Vargas.
Urodzona na Kubie reprezentantka Turcji jest prawdziwą gwiazdą kobiecej siatkówki, o czym Stysiak boleśnie przekonała się już w ostatnim sezonie. W pierwszych miesiącach to Polka była liderką Fenerbahce, ale wszystko zmieniło się w lutym, gdy Vargas wróciła do Stambułu z chińskiego Tianjin Bohai Bank. To ona szybko została podstawową atakującą, a reprezentantka Polski spędzała czas głównie w kwadracie dla rezerwowych. Ten czas wykorzystała na odpoczynek przed bardzo ważnym sezonem reprezentacyjnym, którego zwieńczeniem będą igrzyska olimpijskie w Paryżu, jednak po nich być może uda się już do nowego klubu.
Kilkanaście dni przed startem igrzysk Fenerbahce ogłosiło podpisanie kontraktu z Vargas aż na trzy lata! Już wcześniej w tureckich i włoskich mediach pojawiły się spekulacje, że Stysiak poszuka nowego pracodawcy, a wobec odejścia Lavariniego i kontraktu dla gwiazdy tureckiej siatkówki, trudno o inne rozwiązanie w kontekście regularnej gry Polki. Tym zajmie się najpewniej już po igrzyskach, na które polskie siatkarki wracają po 16 latach. W fazie grupowej zagrają z Brazylią, Japonią i Kenią.