Polska siatkówka 16 lat czekała na występ męskiej i żeńskiej drużyny na jednych igrzyskach olimpijskich. W Paryżu obie nasze reprezentacje awansowały z fazy grupowej do ćwierćfinału, ale to w fazie pucharowej zaczęła się prawdziwa walka o medale. W poniedziałek Polacy po wielu latach przełamali "klątwę ćwierćfinału" i po raz pierwszy od 1980 r. awansowali do strefy medalowej IO. W niej w półfinale wpadli na USA, a los sprawił, że nie był to jedyny polsko-amerykański pojedynek o wielką stawkę na tegorocznych igrzyskach. We wtorek mecz Polska - USA odbył się w ćwierćfinale siatkarek i niestety nie potoczył się po naszej myśli. Podopieczne Stefano Lavariniego wyraźnie przegrały z Amerykankami 3:0 i odpadły z turnieju. Po bolesnej porażce nie wróciły jednak od razu do kraju, a zostały w Paryżu i w środę z powrotem pojawiły się w hali, aby wspierać swoich kolegów w półfinale z Amerykanami!
Polskie siatkarki nie mogły sobie odmówić półfinału Polska - USA siatkarzy
Już na początku meczu kamery transmitujące półfinał Polska - USA przyłapały nasze siatkarki. W pewnym momencie na pierwszym planie telewizyjnym pojawiły się m.in. Martyna Łukasik, Natalia Mędrzyk i Martyna Czyrniańska. Trzy nasze przyjmujące kibicowały Biało-Czerwonym z narodową flagą i po pierwszym secie były w bardzo dobrych humorach. Polacy przez praktycznie całą partię prowadzili i wygrali 25:23, przybliżając się do wymarzonego finału. W drugim secie poszło im niestety gorzej i Amerykanie wyrównali wynik na 1:1 po grze na przewagi (25:27). Od tego momentu toczyła się gra do dwóch wygranych setów.
Polska siatkówka na finał igrzysk olimpijskich czeka od 48 lat, gdy w Montrealu legendarna drużyna Huberta Wagnera sięgnęła po złoto. W Paryżu jest najbliżej od lat i wierzymy, że siatkarze Nikoli Grbicia pokonają Amerykanów. Niezależnie od wyniku, czeka ich mecz o medal. W przypadku porażki będzie to spotkanie o brąz w piątek, 9 sierpnia. Jeśli uda im się wygrać, zagrają w wielkim finale w sobotę, 10 sierpnia. Rywalem Polaków będzie zespół z pary Francja - Włochy.