Montreal 1976 i Paryż 2024. To był długi czas wyczekiwania na powrót polskich siatkarzy do rywalizacji o olimpijskie złoto. Cała Polska czekała na starcie w paryskiej hali Paris Expo Porte de Versailles. Poszło niestety szybko...
I choć Earvin N’Gapeth rozpoczął od serwisu w aut, to więcej nerwów na początku spotkania było po stronie polskiej. To Nikola Grbić jako pierwszy "wziął czas" przy stanie 10:14. To nie poskutkowało, drugi raz o przerwę poprosił po kolejnych dwóch skutecznych akcjach Francuzów. Obrońcy tytułu stłamsili Polaków zagrywką (świetna seria Brizarda), która mocno usztywniła Biało-Czerwonych.
Serwisowe bomby Leona nie robiły wrażenia na Francuzach. Zazwyczaj przyjmowali je bez problemów, podczas gdy Polacy wciąż mieli problemy z ustawieniem bloku i z asekuracją. W sumie Polacy "oddali" Francuzom 10 punktów w 1. secie.
W drugiej partii doszło do przebudzenia. Polacy pilnowali niewielkiej przewagi dwóch punktów. Świetnie funkcjonował środek (Huber i Kochanowski jak zwykle nie zawodzili), większość piłek kończył Leon, a najtrudniej miał obciążony w przyjęciu Fornal. To właśnie zawodnik Jastrzębskiego Węgla dał się złapać dwa razy z rzędu bloku, po których gospodarze wyszli na prowadzenie 13:12. Na szczęście szybko Polacy zrobili "+3", wracając na prowadzenie. Francuski trener zareagował wprowadzeniem znanego dobrze polskim kibicom Bena Toniuttiego.
Niestety Francuzi rozkręcili się w najlepszym momencie drugiego seta, uciekając Polakom na 21:19. Znów rywale rozmontowali polską obronę skuteczną i urozmaiconą zagrywką. Seta zakończyli efektownym "pipem".
Początek trzeciego seta bardzo podobny do poprzednich, wyrównana walka i długie akcje. Słaby start zaliczył Wilfredo Leon, dwukrotnie z rzędu zablokowany przez Francuzów. Potem "czapę" dostał Fornal i Kurek... Na parkiecie pojawił się leworęczny Aleksander Śliwka, który dobrze wprowadził się w ten mecz. Grbić próbował reagować kolejnymi zmianami, wprowadził Bartłomieja Bołądzia, a Francuzi w końcu zaczęli popełniać błędy. Nie udało się jednak uciec gospodarzom, których nakręcała świetna gra blokiem i postawa Ngapetha (w zasadzie wszędzie...).
Jeszcze w końcówce 3. seta Polaków było stać na wspaniały zryw. Obronili cztery piłki meczowe, głównie za sprawą świetnej postawy Leona na serwisie. Wilfredo jednak już zabrakło siły na dobry serwis i ten mecz zakończył się potężnym, ale niecelnym serwem w jego wykonaniu.
Nie mniej jednak - Polacy osiągnęli wspaniały sukces, czyli srebrny medal olimpijski. Być może zabrakło sił po heroicznym boju z Amerykanami w półfinale. Polscy kibice jednak mają prawo do dumy, to pierwszy olimpijski medal w grach zespołowych od 1992 roku i srebra piłkarzy Janusza Wójcika z igrzysk w Barcelonie. To też pierwszy medal olimpijski siatkarzy od 1976 roku i złota ekipy Huberta Wagnera.