Jeszcze nie tak dawno Thierry Steimetz biegał po boiskach niemieckiej czwartej ligi i nawet zdarzało mu się strzelać gole. Ale w ostatnich miesiącach rozgrywał mecz o wiele poważniejszą stawkę.
Kilkanaście miesięcy temu u 33-letniego zawodnika FC Homburg wykryto łagodnego guza w łydce. W 2015 roku przeprowadzono zabieg i wydawało się, że z Francuzem wszystko jest już w jak najlepszym porządku. Z powodzeniem wrócił na boisko, ale na początku tego roku dodatkowo przeprowadzone badania wykazały, że nowotwór powrócił. I to w postaci złośliwej.
W tej sytuacji konieczna była amputacja nogi piłkarza. Tylko to mogło uratować jego zdrowie. A to z kolei spowodowało, że Steimetz musiał przedwcześnie zakończyć sportową karierę. Swój ostatni mecz rozegrał w listopadzie 2016 roku. W przeszłości występował w takich klubach jak m.in. FC Metz (Francja) czy F91 Dudelange (Luksemburg).
- W ostatnich miesiącach jesteśmy w stałym kontakcie z Thierrym, byliśmy głęboko poruszeniu informacją o jego chorobie. Ten krok (amputacja - przyp. red.) był bardzo trudny dla niego i rodziny, ale daje mu szansę na szczęśliwe życie, a to jest w tej chwili najważniejsze. Mamy nadzieję, że wkrótce dojdzie do siebie i dalej będziemy go wspierać w procesie powrotu do zdrowia - powiedział Angelo Vaccaro, dyrektor sportowy FC Homburg.