„Super Express”: - Minęły już lata, kiedy po niemieckich murawach biegało kilkunastu Polaków...
Radosław Gilewicz: - Tak… Dziś są tylko perełki. Przede wszystkim Kuba Kamiński, ktory zaliczył dobry debiutancki sezon. Wszedł z przytupem, wysoko zawieszając sobie poprzeczkę. Ale on się tego nie boi. Ostatnie dni przyniosły informacje, że Michał Skóraś nie radzi sobie w lidze belgijskiej… A „Kamyk” w lepszej lidze dał sobie radę. Właśnie przeczytałem jego wypowiedź, że w przyszłości chciałby być kapitanem reprezentacji Polski. Ma 21 lat, ale mówi to bardzo świadomie i spokojnie. Z dużą skromnością, ale przecież wiemy, że to jest chłopak, który potrafi realizować swoje cele.
- A co powinno być jego indywidualnym celem?
- Potwierdzenie, że pierwszy sezon nie był przypadkowy. Że wysoka forma wynikała nie z emocji i zafascynowania Bundesligą, ale z umiejętności. Dobrze byłoby też poprawić bilans.
- Czyli „liczby” – jak mówi sam Kamiński. Potrzebuje więcej goli i asyst?
- Tak jest. To byłby istotny kroczek do przodu. Wolfsburg jest wdzięcznym miejscem, by zapracować na dobry transfer, przecież stąd Kevin de Bruyne odchodził do Anglii, a tego lata - Lukas Nmecha do Dortmundu.
- Do którego z klubów niemieckiej czołówki pasowałby panu „Kamyk” z jego charakterem i sposobem gry?
- Powinien spoglądać w kierunku Borussii, ale i Bayernu. A dlaczego nie? W Bayernie gra ofensywna jest przecież oparta na bocznych sektorach. Tam jest co prawda bardzo mało miejsca dla nowych zawodników, skoro operują tam Coman, Gnabry, Sane, często schodzi w te rejony także Jamal Musiala, ale to nie znaczy, że Kamiński nie może mieć takich aspiracji. I myślę – patrząc na niego – że je ma! Nie przez przypadek w Bundeslidze ustabilizował się już w pierwszym sezonie. I nieprzypadkowo Nico Kovac swą jedenastkę w bocznych sektorach zaczyna ustawiać od „Kamyka”.
- Po dobrym sezonie w barwach Fortuny w 2. Bundeslidze, do elity – już w Werderze – wraca Dawid Kownacki. Oczekiwania?
- Cieszę się, że dostaje szansę powrotu do ekstraklasy. Już dziś zapraszam na wielką inaugurację rozgrywek, czyli mecz Werder – Bayern, z udziałem „Kownasia”. Miał dobry okres przygotowawczy, zdobył pięć goli. Werder grał w sparingach systemem 1-3-4-3, ale jeżeli odejdzie Niclas Füllkrug – co może się zdarzyć jeszcze w tym okienku - Werder przejdzie na 1-3-5-2, a Kownacki będzie wówczas w pierwszej linii partnerem Marvina Duckscha. I byłoby dobre dla niego rozwiązanie. Niech zagra na miarę swojego talentu.
- I na tym polskie nadzieje się kończą, niestety...
- Jest jeszcze Robert Gumny.
- Jest, a jakoby go nie było…
- Coś w tym jest… Szkoda. Niby już nie popełnia takich błędów, jak parę lat temu, ale też nie robi żadnego progresu. On po prostu chce zrobić tylko tyle, ile robić powinien i koniec. Nie ma w jego grze ryzyka. Owszem, Augsburg w umiejętnościach całego zespołu ma ograniczenia, ale jednak chciałoby się, żeby Robert grał ponadprzeciętnie; żeby dawał siebie coś więcej niż tylko minimum przyzwoitości. By grał nieco bardziej efektownie, a nie tylko skupiał się na unikaniu błędów. Wiem, kiedyś mu je mocno wytykano, więc może mu to siedzieć w głowie. Ale chciał bym, by zaczął mieć większe ambicje, niż bycie rzemieślnikiem, wyrobnikiem.
- Czemu nie powiodło się Jackowi Góralskiemu?
- Nie pomogły mu kontuzje, w tym uraz oka. To był trudny okres Bochum. Zespół potrzebował Góralskiego, a Góralskiego akurat nie było. Wrócił, gdy drużyna zaczęła dobrze grać, i już nie był potrzebny... Wielka szkoda, ale Bundesliga nie wybacza. Jeśli nie wykorzystasz od razu swojej szansy, to cię w niej nie ma.
- I dlatego nas tak mało?
- Niełatwo jest z ekstraklasy trafić do Bundesligi, Kamiński jest tu chlubnym wyjątkiem. Dobrym pomostem może być na przykład liga belgijska – wspominałem już o Boniface. A może uda się wkrótce choćby Szymonowi Włodarczykowi, jeśli dalej będzie grać i strzelać w Sturmie Graz tak jak na początku?