- Codziennie się modlę, bo bardzo wierzę w Boga. On daje mi siłę, chroni przed kontuzjami i dba, żebym nie pogubił się w drodze, którą sobie wyznaczyłem - mówi "Super Expressowi" Gracjan.
Od rana w dniu meczu polski obrońca nosi różaniec na szyi, który ściąga dopiero przed wejściem na boisko. - Mam taki zwyczaj, bo wierzę, że dodaje mi to sił. W szatni mam też drugi różaniec, który całuję przed i po zejściu z każdego treningu. Nie robię tego na pokaz, choć wiem, że niektórzy właśnie tak czynią. Ja robię to z wiary, w jakiej zostałem wychowany i o której nie wstydzę się mówić.
"Gracek" opuścił Zagłębie Lubin i Polskę, mając niewiele ponad 16 lat. Wtedy zamienił swój klub na Herthę. - Nie chcę porównywać ani oceniać, czy Polska jest złym krajem piłkarskim, czy nie, ale wszystko przemawia za tym, że niemieckie metody pracy i organizacji futbolu są dobre - mówi kapitan reprezentacji Polski do lat 17.
Mimo że Hertha spadła z Bundesligi, to warunki do rozwoju Polak ma tu znakomite. Większość treningów jest nagrywana i jeśli trener pierwszej drużyny Herthy chce obejrzeć w akcji młodych piłkarzy, robi to w gabinecie włączając wideo.
- Obecność pierwszego trenera na treningu może stresować młodego piłkarza - opowiada Gracjan. - Gdy go nie ma, to każdy z nas trenuje na luzie, a trener na wideo może zobaczyć, co każdy z nas potrafi. Dochodzą mnie słuchy, że będę włączony do kadry pierwszego zespołu. Może za kilka tygodni, może za kilka miesięcy, ale wierzę, że jeszcze w tym sezonie zagram w Hercie. W Niemczech nikt nie boi się postawić na młodego piłkarza. Skoro w Hercie dali szansę Łukaszowi Piszczkowi i widzą, jaką robi karierę, to czemu ja mam nie dostać podobnej? - kończy z optymizmem Horoszkiewicz.