- Wybrałem sobie ten numer na cześć mojego idola z dzieciństwa. Kuba Błaszczykowski właśnie z „16” zaczynał swą przygodę z Borussią Dortmund i z Bundesligą – tłumaczy kulisy swego wyboru Jakub Kamiński w długiej rozmowie z „Super Expressem”. Tydzień przed ligą zagrał w oficjalnym spotkaniu VfL – z Carl Zeiss Jena w Pucharze Niemiec. I choć nie znalazł się w wyjściowej jedenastce, nie narzeka. - Cieszę się, że dostałem szansę – i to w momencie, w którym mecz się tak naprawdę nam nie układał. Miałem od razu po wejściu okazję na gola, więc szybko zaznaczyłem swoją obecność na murawie. Teraz ode mnie tylko zależy, czy w kolejnych spotkaniach pojawię się w wyjściowym składzie.
Tak Jakub Kamiński dorastał do kadry. Nieznane fakty z życia gwiazdy Lecha
W sobotę „Wilki” na Volkswagen Arena podejmą Werder Brema. Każda obecność na boisku – choćby kilkuminutowa – z punktu widzenia 20-latka będzie bezcenna. - Najważniejsze dla mnie jest zbieranie minut. Wciąż mam w głowie szansę i nadzieję na Katar, mocno na wyjazd na mundial liczę i wierzę, że w Bundeslidze uda mi się na niego zapracować – podkreśla Kamiński.
Na spotkanie z Werderem przyjadą z kraju tato i brat naszego reprezentanta. To oczywiście ważne wsparcie dla niego w nowym otoczeniu i środowisku. Ale adaptacja na razie przebiega zupełnie dobrze. „Kamyk” świetnie odnalazł się w wielonarodowościowej szatni VfL. - Staram się trzymać kontakt ze wszystkimi – i raczej mi się to udaje. Wiadomo, że jest w zespole Bartek Białek, spotkałem się też z Kasią Kiedrzynek. Ma w tej chwili 2-3 miesiące wyjęte ze sportowego życia, bo złapała kontuzję, ale widać, że cenią ją w klubie - opowiada.
Poza „Białym” oraz naszą reprezentacyjną bramkarką, generalnie nie brakuje rodaków w Wolfsburgu. Doskonale wiedzą oni o nowym piłkarzu w szeregach VfL. - To bardzo spokojne miasto, całe jego życie kręci się wokół fabryki volkswagena. Dostałem mieszkanie w domkach szeregowych, na rodzinnym osiedlu. Wśród sąsiadów mam wielu Polaków. Niektórzy już się kręcą wokół mojego domu, dwóch czy trzech nawet podeszło, by porozmawiać. Ucieszyli się, że mają w drużynie rodaka, który będzie się przebijać do składu i za którego mogą ściskać kciuki. Zaoferowali też pomoc na co dzień. To bardzo miłe – podkreśla Jakub Kamiński.